"Mona Lisa" kosmonautka z księżyca. Prolog

"Mona Lisa" kosmonautka z księżyca. Prolog

hejto.pl
5 września 1969 r. Wieś Rzhavchik, powiat tisulski, obwód kemerowski.
Górnicy z ekipy serwisowej pod dowództwem Aleksandra Aleksandrowicza Masalygina właśnie rozpoczynali szychtę. Zadanie na ten dzień wydawało się proste, serwis i konserwacja kombajnu górniczego znajdującego się na głębokości 70 metrów przy ścianie wyrobiska. Żaden z górników w momencie zjazdu do kopalni nie miał świadomości że ten dzień odmieni ich życie już na zawsze. Akcja serwisowa przebiegła sprawnie więc dowódca grupy zarządził wykonanie kilku odwiertów próbnych wskazując czoło pobliskiej ściany. Gdy narzędzie kombajnu zakończyło 5 odwiert i rozpoczęło wycofywanie ramienia ze ściany górnicy zauważyli pustą przestrzeń za ścianą wyrobiska. Nie ociągając się powiększyli otwór i weszli do środka. Komora była niewielka a na samym jej środku stała kamienna skrzynia długości 2 metrów. Na polecenie szefa serwisu Aleksandra Aleksandrowicza Masalygina (zmarł w 1980 r. Oficjalna wersja to wrzód żołądka) natychmiast wstrzymano wszystkie prace a skrzynie przetransportowano na powierzchnię.
Po wydobyciu i oczyszczeniu artefaktu okazało się że jest to sarkofag wykonany z marmuru więc górnicy ochoczo zabrali się za otwieranie w nadziei znalezienia w środku ciała i skarbów. Krawędzie pokrywy sarkofagu uszczelnione były "woskiem" który w wyniku działania promieni słonecznych zaczął się topić i delitnie spływać po marmurowych bokach. Pewien poszukiwacz mocnych wrażeń przetestował go nawet na języku (dosłownie tydzień później oszalał, a w lutym zamarzł na progu własnego domu).
Wieczko pudła było idealnie dopasowane. Aby uzyskać mocniejsze połączenie, wewnętrzne krawędzie zostały otoczone podwójną krawędzią, która ciasno wpasowała się w ściany o grubości sześciu cali. Otwarcie było szokiem dla obecnych. Sarkofag okazał się trumną wypełnioną po brzegi różowo-niebieską krystaliczną cieczą, pod której taflą leżała kobieta wysoka na ok. 180cm. Miała delikatne europejskie rysy i duże szeroko otwarte niebieskie oczy wyglądała jakby odpoczywała. Gęste ciemnoblond loki z czerwonawym odcieniem do pasa lekko zakrywały miękkie białe dłonie, które spoczywały wzdłuż jej ciała z krótkimi, starannie przyciętymi paznokciami. Miała na sobie przezroczystą śnieżnobiałą koronkową sukienkę tuż za kolana. Z krótkimi rękawami wyszytymi wielobarwnymi kwiatami pod którą nie miała bielizny.Wydawało się, że kobieta nie umarła, ale spała (z otwartymi oczami ???). U wezgłowia łóżka znajduje się prostokątne czarne metalowe pudełko, zaokrąglone na jednym końcu (coś na kształt tableta), około 25 na 10 cm. Trumna była otwarta do publicznego wglądu od 10 rano do 3 po południu. Całe miasto przyszło zobaczyć cud. Niemal natychmiast o znalezisku poinformowano ośrodek regionalny. Licznie przybyli strażacy, wojsko, milicja którzy rozpoczęli zabezpieczanie terenu.
O godzinie 14.00 z kierunku Nowosybirska nadleciał helikopter z wielką czerwoną gwiazdą, napisem CCCP na ogonie i dostarczył kilkunastu "szacownych towarzyszy” w cywilnych ubraniach, którzy natychmiast oświadczyli, że miejsce jest skażone i nakazali obecnym odsunięcie się od trumny.Później odgrodzili miejsce odkrycia i spisali każdego, kto dotknął trumny, a nawet tych w pobliżu, rzekomo w celu pilnego badania lekarskiego. „Towarzysze” zaciągnęli trumnę do helikoptera, ale ładunek okazał się zbyt ciężki i postanowili ułatwić sobie zadanie, usuwając płyn. Po wypompowaniu płynu z trumny trup na naszych oczach zaczął czernieć. Następnie wlano płyn z powrotem i ciemność zaczęła szybko znikać. Minutę później na policzkach zmarłej znów zaczął pojawiać się rumieniec, a całe ciało nabrało dawnego wyglądu życia. Trumnę zamknięto i przewieziono do helikoptera, resztki kitu/wosku wraz z ziemią zebrano do plastikowych worków, a świadkom nakazano rozejść się. Następnie helikopter wzniósł się i skierował się do Nowosybirska.
Pięć dni później do Rżawczyka przyjechał starszy profesor z Nowosybirska i wygłosił wykład w wiejskim klubie na temat wstępnych wyników badań laboratoryjnych niedawnego znaleziska. Profesor powiedział, że to odkrycie zmieni rozumienie historii. W niedalekiej przyszłości radzieccy naukowcy opublikują wyniki swoich badań, co zaszokuje świat naukowy. Wiek pochówku według profesora to co najmniej 800 milionów lat! To obala darwinowską teorię pochodzenia człowieka od małpy. Kobieta jest pochowana w okresie karbonu ery paleozoicznej,
Oryginalna trumna z ciałem kobiety znajdowała się w drewnianej krypcie w środku głębokiego lasu. Z czasem krypta została całkowicie zakopana w ziemi, zapadła się i bez dostępu tlenu przez setki milionów lat stała się monolitycznym pokładem węgla. Początkowo prezentowana była obca wersja, ale analiza genetyczna ciała kobiety wykazała 100% podobieństwo do współczesnego Rosjanina (ponoć miała rysy europejskie więc tak średnio mi to do rosjan pasuje ale to ich historia ). Dziś jesteśmy jeden po drugim, tak jak nasi przodkowie 800 milionów lat temu!
Stwierdzono, że poziom cywilizacyjny, do którego należała kobieta, przewyższa wszystko, co znane do tej pory, w tym naszą, ponieważ charakter tkaniny, z której wykonana jest suknia „księżniczki”, wymyka się naukowym analizom. Technologia produkcji takiego materiału nie została jeszcze wynaleziona przez ludzkość.
Skład różowo-niebieskiej cieczy nie został jeszcze określony, zidentyfikowano jedynie niektóre z jej składników składowych, utworzone przez najstarsze odmiany cebuli i czosnku ( czemu nie. 800 mln lat cebula i czosnek ). Profesor nic nie powiedział o metalowej skrzynce, poza tym, że była badana. Wykładowca wyszedł, a kilka dni później w gazecie powiatu Tisul pojawiła się mała notatka, że ​​w pobliżu wsi Rżawczyk odkryto relikt archeologiczny, który rzuciłby światło na tę historię. Ludzie protestowali, jest tyle sensacji, ale w gazecie są trzy linijki! Wściekłość sama ucichła, gdy dzielnica Tisul została nagle otoczona kordonem wojskowym, milicja przeczesała podwórka, chwytając „wywrotową” część ludności, a miejsce, w którym znaleźliśmy trumnę, zostało starannie wykopane i zasypane. z ziemią.
A jednak, pomimo wysiłków władz, wśród mieszkańców wioski byli bojownicy prawdy. Jeden z bohaterów przebiegł przez wszystkie instancje, napisał nawet list do KC KPZR, ale rok później zmarł nagle (według oficjalnej wersji z powodu niewydolności serca). Kiedy sześciu „odkrywców” trumny zginęło jeden po drugim w wypadkach samochodowych w ciągu roku, pozostali przy życiu świadkowie zamilkli na zawsze.
W 1973 roku, kiedy według władz „wszystko się uspokoiło”, w najściślejszej tajemnicy prowadzono zakrojone na szeroką skalę wykopaliska na brzegach i wyspach jeziora Berchikul, sześć kilometrów od miejsca znalezienia sarkofagu. Od lata do późnej jesieni.
Miejsce pracy zostało otoczone kordonem żołnierzy i milicji. Ale, jak to mówią, nie da się schować ściegu w torbie! W jakiś sposób odwiedzający robotnicy, którzy brali udział w wykopaliskach i milczeli przez długi czas, weszli do sklepu okręgowego, upili się i wyrzucili z siebie, że na wyspach odkryto starożytny cmentarz z epoki kamienia.
Stanowczo odmówili podania szczegółów, ale całe miasto patrzyło, jak „ceglany” helikopter leciał na miejsce wykopalisk i coś zabierał, a po zakończeniu prac na wyspach i brzegach Berchikul pozostał teren pełny dziur.
W 2007 roku korespondent gazety „Sibdepo” Roman Yanchenko postanowił zweryfikować wiarygodność tej legendy. Odwiedził miejsca, w których miał się wydarzyć cud opisany 38 lat temu…
(artykuł „Sarkofag z Tisul”)
Oczywiście, nic dziwnego, w tym śledztwie wciąż jest wiele niewiadomych. Tatiana Pawłowna Karnauchowa, żona wspomnianego w legendzie górnika Karnauchowa, powiedziała, że ​​jej mąż kiedyś pracował w kamieniołomie, ale zmarł pięć lat temu w wyniku długotrwałej ciężkiej choroby. Według dyrektora wiejskiej szkoły Galiny Rebrikovej, kierownik zakładu Aleksander Masalygin faktycznie pracował w kamieniołomie, ale zmarł nie w 1980 r., ale później, w 1983 lub 1984 r. na białaczkę. A kamieniołom zamknięto w 1973 r., teraz wszystko jest zakryte, zamienione w zwykły las.
Dziennikarzowi udało się spotkać z Nikołajem Michajłowiczem Garmanowem — ostatnim w tych miejscach, który ocalał z brygady, która według legendy znalazła tajemniczy sarkofag. Garmanow pracował wówczas jako kierowca spychacza. Powiedział, że Masalygin pracował jako mechanik, Aleksander Iwanowicz Karnauchow był kowalem i jako kowal zmarł: poddał się, jechał motocyklem i został potrącony przez ciężarówkę. Co prawda nie umarł od razu, był chory przez dwa dni… Był przypadek w 1980 roku, ale dokładnej daty nie pamiętał. Jednocześnie Garmanov powiedział, że przez 33 lata, pracując jako kierowca spychacza, nie znalazł żadnych sarkofagów ani artefaktów.
Wtedy jedyny możliwy świadek opisanych wydarzeń twierdził, że znalezisko Tisul nigdy nie istniało. Ale dlaczego zeznania Karnaukhovej i Garmanova są tak różne? Co więcej, dla każdego świadka jego opowieść o postaciach jest dokładnie w połowie zgodna z legendą, tylko co do jednego są zgodni, jak powtarzanie mantry: czegoś takiego nie było!
Według relacji innych mieszkańców miasta, podczas usuwania sarkofagu znajdowała się tam wkładka z przeźroczystego materiału zbliżonego do szkła, która nie posiadała rys na wieczku przy licu do skrzyni. W sarkofagu znajdowała się kobieta bez żadnych śladów rozkładu. Po zdjęciu wieka sarkofagu zaczęła czernieć na naszych oczach.
Warto zauważyć, że na różnych forach internetowych wielu autorów wiadomości, którzy mieszkali w tych stronach lub mieli krewnych w powiecie tisulskim, pisało o rozmowach i plotkach o tym znalezisku. Inni, udając lokalnych mieszkańców, wręcz przeciwnie, pisali, że w ogóle o tym nie mówiono, ao Tisulu dowiedzieli się dopiero z publikacji w Internecie.
******
Moja opinia na temat tej historii. No cóż niezła bajka o śpiącej królewnie i siedmiu krasnoludkach ale posłużę się listem samego autora pierwotnego artykułu dzięki któremu cały świat poznał tę historię bo myślę że idealnie odzwierciedla to co ja o tej historii myślę
"Drodzy Redaktorzy, od publikacji artykułu o odkryciu Tisul minęło dziesięć lat i nadszedł czas, aby ujawnić prawdę o jego napisaniu. W artykule tym, po raz pierwszy opublikowanym w gazecie „Chakassia” (republikańska gazeta w Abakan — przyp. autora) w sierpniu 2002 r. Ukryłem tylko prawdziwe okoliczności mojego związku z pułkownikiem (taki był jego stan!). Dzień po publikacji tego materiału zostałem potrącony przez samochód, choć nie śmiertelnie, wyszedłem z lekkim urazem (może to przypadek?). Zespół redakcyjny zachichotał, biorąc go za „fajną kaczkę”. „Cóż, to wszystko, drugi Bushkov został wskrzeszony!” – podsumował wesoło szef. A potem zaczął… Były telefony z „federalnego urzędu dobrych rad”, okazało się, że przypadkowo zdradziłem straszną tajemnicę państwową. Na początku starali się uzyskać znamiona pułkownika, a kiedy opisałem film Stirlitz, uporczywie „zalecali” napisanie sensacyjnej i zabawnej kontynuacji „Objawienia pułkownika KGB-2”, o tym, jak piękna została wskrzeszona , uciekła i nadal jej szukają, itp., itp. Napisałem Rewelację pułkownika KGB-2, ale na zupełnie inny temat, po czym moja kontynuowana kariera dziennikarska w najlepszej chakaskiej gazecie została zakończona. Oto w skrócie historia pojawienia się sensacyjnej publikacji „Tisulskaya Find”, która rozsławiła wieś Rzhavchik na całym świecie.
Z pozdrowieniami, Oleg Kulishkin (Gonczar)."
CDN.
#teoriespiskowe #rosja #artefakty

Komentarze (4)

jarezz

Jak poczujesz już pierwsze grzmotnięcie - wiedz, że to ja wyczekuję kolejnych spiskowych wyjaśnień naszych dziejów niedawnych.


Dzięki za. Wpis!


Ciekawe, że wtedy, w ZSRR, ludzie gineli klasycznie, w seryjnych wypadkach samochodowych, a nie jak teraz wnputinowskiej Rosji, od obrażeń wielonarządowych po wypadnięciu z okna parteru budynku, w którym przebywali akurat. ¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯

Farmer111

@Afrobiker Świetnie się czyta. Mam tylko małą uwagę. Naukowcy to byli na zgniłym Zachodzie. W Związku Radzieckim zawsze byli uczeni. Tam gęsto i często uczonym zostawało się po linii partyjnej. Zagęszczenie odklejeńców w tym środowisku było wyjątkowo wysokie.

Farmer111

@Afrobiker Świetnie się czyta. Mam tylko małą uwagę. Naukowcy to byli na zgniłym Zachodzie. W Związku Radzieckim zawsze byli uczeni. Tam gęsto i często uczonym zostawało się po linii partyjnej. Zagęszczenie odklejeńców w tym środowisku było wyjątkowo wysokie.

Afrobiker

@Farmer111 przyjąłem i będę się tego trzymał . Ciężko wszystko w tak obszernym tekście wyłapać a piszę go na nocnej w pracy. Aż tyle luzu w robocie nie mam

Zaloguj się aby komentować