Mąż wyjeżdżał w delegację. Przed wyjazdem mówi żonie:


- Rozumiem, że masz swoje potrzeby. Zbudowałem ci robota. Jeśli tylko będziesz potrzebowała mężczyzny, po prostu zawołaj "Boria!" i on wszystko zrobi.


- Dobra.


Mąż wyjechał. Wieczorem żonie zachciało się i zawołała: "Boria!"


Robot się włączył i zabrał się do akcji. Po jakimś czasie żona zdała sobie sprawę, że nie wie, jak wyłączyć diabelstwo. Zaczęła wołać o pomoc. Pojawiła się sąsiadka i pyta:


- A co to za cudo?


- Boria.


- Boria!


Robot zareagował prawidłowo i zabrał się za sąsiadkę.


(...)


Dwa dni później mąż zorientował się, że nie powiedział żonie, jak się wyłącza robota. Dzwoni, nikt nie odbiera. Wsiada w samolot, leci do rodzinnego miasta. Na lotnisku łapie taksówkę, wsiada i mówi do kierowcy:


- Na Iwanowkę, szybko!


- Na Iwanowkę? Tam nie pojadę.


- Dlaczego?!


- Tam Boria!

Komentarze (1)