Marc-Antoine Barrois - Ganymede
Ożeszkurła, jakie to jest dziwadło.
Ten zapach pachnie mi inaczej przy każdej z dotychczasowych aplikacji, jednak za każdym razem zastanawiam się, czy ten zapach w ogóle mi się podoba, czy może się podobać ludziom obok czy może jest po prostu na tyle interesujący i inny, że chce się go wąchać dla zabawy.
Przy pierwszej aplikacji, w otwarciu poczułem uderzające podobieństwo do Bois Imperial, który zdaje się, został przygotowany przez Bischa podczas jednej preparacji. To ciekawe, bo te zapachy koniec końców są zupełnie inne, ale w którymś miejscu prawie identyczne, obstawiam, że to jakaś molekuła, która jednemu i drugiemu nadaje tej dziwaczności, ozonowatości i obcości. Tak na prawdę ciężko mi powiedziec co poczułem najpierw, była to silna, świdrująca nos nuta, która po prostu przywodziła na myśl Boisa Imperiala.
Podczas drugiej aplikacji, w otwarciu wyraźnie poczułem najpierw jakieś rześkie cytrusy, które czasami były mandarynkami, czasami czymś sterylnym, jak środek do dezynfekcji w sali zabiegowej, nie wiem, ciężki temat do rozkminienia.
W obydwu przypadkach, zaraz potem pojawił się zamsz, który czasami jest zamszem właśnie, czasami świeżo drukowaną książką lub kolorowym czasopismem, czasami nowym samochodem albo jakimś plastikiem - to wciąż ta sama nuta, ale przypomina różne zapachy, mózg średnio sobie radzi z jednoznacznym zaszufladkowaniem tego czegoś. W moim przypadku na tym kończy się rozwinięcie tych perfum, czuję ten zapach już do końca.
Trwałość i projekcja powalające. Ogólnie szybko łapię nose-blind na większość zapachów z atomowymi parametrami, ale ten skurwol trzyma się mocno przez 10+ godzin, przy czym przez pierwsze 3-4 jest wyczuwalny z kilku metrów.
Jedno z moich wrażeń było takie, że po co płacić z Ganymede, skoro Bois Imperial jest połowe tańszy, a to prawie to samo, ale nie, to nie jest to samo, Ganymede jest jeszcze dziwniejszy, ale chyba też ciekawszy.
Tak przy okazji, to zastanawiam się, na czym ma polegać 'mineralność' tego zapachu. Jak pachnie woda mineralna czy po prostu minerały, skały? To już schizofrenia perfumo-światka, czy Wam też to się tak kojarzy?
Czy kupiłbym flakon? Zdecydowanie nie, nie mam pomysłów na zakładanie tego zapachu dla mojej osoby, jestem prostym lumpem jeansowo-dresowym z wiecznie ujaraną mordą xD
Natomiast widzę ten zapach na atrakcyjnej kobiecie / mężczyźnie, którzy w swój sposób bycia lub pracy mają wpisane koncentrowanie na sobie uwagi, przykuwanie spojrzeń, intrygowanie i onieśmielanie. Mimo, że ten zapach nie jest dla mnie w ogóle 'sexi', to myślę, że na bardzo atrakcyjnej osobie, świadomej swojej atrakcyjności, może robić piorunujące wrażenie.
#perfumy
prodigium

@hesuss ta wspólna dziwna drzewna nuta to akigalawood. Dla mnie zapach ciekawostka ale kumpel zrobił z niego SS i żona go nienawidzi.

Keller

@hesuss Gdybym miał zostawić jeden flakon na resztę życia, to byłby to właśnie Ganymede

NiedzwiedzBilly

To jest relacja love or hate. Ja muszę mieć nastrój, pogoda musi być nieskazitelna, włosy muszą się dobrze ułożyć, kot nie naszczać na buty inaczej czuję się nim przytłoczony.

minaret

@hesuss Ja bardzo lubię i mojej kobicie też się podoba. Ja osobiście czuję takie mega orzeźwiające zielone jabłko które ktoś dopiero przekroi. Chyba właśnie ten orzeźwiający akord to te minaralne nuty. Mam dziś na sobie w biurze i jest w pytkę, lubię zdecydowanie badziej od Boisa.


@NiedzwiedzBilly poka kota

Platysma

@hesuss Otwórz sobie butelkę Muszynianki i powąchaj to zrozumiesz czym jest ta „mineralna nuta”.

etyzer

@hesuss gany pachnie jak kulisy teatru, zdecydowanie zapach dla indywidualisty. Uwielbiam go, czaję się na flachę, kompensując sobie Boisikiem w międzyczasie

minaret

@NiedzwiedzBilly Man of culture, pozdro dla rudego

60f3b84d-8def-49a9-ac46-0bdf5d09c3b8

Zaloguj się aby komentować