LXXVIII (CIII) dzień #wspinaczka w ramach #trenujzhejto
Okazało się, że przeziębienie było bardziej brzemienne w skutki niż mi się wydawało. W sumie to więcej odpoczywałem niż się ruszałem (spacery się nie liczą).
Czuję się jak w jakiejś gierce z levelowaniem i grindem: niby robię to samo, wracam tak samo zmęczony, ale przeciwnicy coraz mocniejsi. Jeśli w sumie na rozwspinaniu robię jedną (i jedną prawie) siódemkę i w sumie same szóstki, a przy tym nie czuję się złojony, to chyba dobrze. A może nawet bardzo dobrze.
Trochę to kompilkuje nadchodzący nieðługo trening siłowy, bo nie wiem na czym będę tę siłę robił, kiedyś było prosto: szóstka i już, a teraz o, same problemy.
