LXXI i LXXII (XCVI XCVII) dzień #wspinaczka w ramach #trenujzhejto
Znowu z kilkudniową obsuwą, w końcu pozapominam i to skrzętne liczenie (w którym na pewno pomyliłem się już kilka razy) trafi szlag. Albo szlak, skoro mówimy o wspinaniu.
Pierwsze z wyjść to lina. Objętość. Wspaniałe, przemiłe wspinanie na drogach poniżej 6b, po trzy jedna po drugiej, z naciskiem na pilnowanie poprawnej techniki szczególnie wtedy, gdy przewieszenie sugeruje, żeby tonący brzydko się chwycił. Ale tonięcia nie było, każdą z dróg zrobiłem z zapasem i co najwyżej musiałem mocniej pooddychać. Wspaniałe to było wyjście, chcę więcej.
Drugie to bulderownia, znowu zabawa na objętość, trudności 6 i w dół, chociaż, dobrze, przyznaje, siódemkę zrobiłem. Ale taką "łatwą", mniej siłową, bardziej techniczną.
#czujedobrzeczlowiek teraz czas na sprawdzenie wydolności na rowerze, kolejne wspinanko za tydzień.
