Łotysz idzie ulicą. Szczęśliwy dzień, ma monetę, bo sprzedał ostatnią żonę. Z Politbiura wydobywa się zapach gotowanego zimnioka. Chłop zatrzymuje się, gdy wyczuwa smakowity zapach. Długo już wącha, gdy oficer Politbiura wychodzi. Mówi "za wąchanie mojego zimnioka - płać". Łotysz jest mądry więc wyciąga monetę z kieszeni. Bierze ją i rzuca na ziemie. To powoduje brzęknięcie jak odległe wspomnienie przemysłu. Brzdęk! Chłop mówi: "Wącham zimnioka, ale nie jem. Ty słyszysz moją monetę, ale jej nie masz".
Zabili go i wzięli monetę.
Jego trud się skończył, Politbiuro bywa czasem szczodre.

#lotewskichlop

Zaloguj się aby komentować