
...przy okazji masakrując kretyńskie argumenty przeciwników.
#singapur #karasmierci #narkotyki #narkotykizawszespoko #bekazlewactwa #przemyt #prawo


...przy okazji masakrując kretyńskie argumenty przeciwników.
#singapur #karasmierci #narkotyki #narkotykizawszespoko #bekazlewactwa #przemyt #prawo

@Opornik W tej dyskusji przeważają kretyńskie argumenty, i pan premier Lee Kuan Yew nie jest wyjątkiem. Jakoś nie odniósł się do faktu istnienia popytu na dragi w tym idealnym państwie-mieście. Co więcej, słowem się nie zająknął o legalności alkoholu (są restrykcje, podobne do skandynawskich i podobnie skuteczne).
A co do eliminacji kurierów, zamiast popytu i źródeł - świetna strategia. Co prawda nieskuteczna, ale medialna, a to politycy lubią najbardziej.
Ponadto, jeśli rzeczywiście zależałoby mu na efektach społecznych, współuzależnionych i tym podobnych bzdetach, to powinien raczej brać przykład z Portugalii - no ale do tego trzeba zacząć myśleć, miast kierować się emocjami.
@ataxbras Nieskuteczna? A co robią w Portugalii?
According to the 2022 Health and Lifestyle Survey by the Institute of Mental Health (IMH), about 0.7% of Singapore residents reported using an illicit drug at least once in the previous 12 month
Tymczasem u mnie, w niedawno spokojnej i nadal (jeszcze) bezpiecznej dzielnicy, ćpuny wydłubują dragi podrzucone w trawnikach koło przedszkoli, jednego ostatnio nagrali, był tak spizgany że nie zauważył.
@Opornik W 2001 Portugalia częściowo zdekryminalizowała dragi, posiadanie na własny użytek czegokolwiek w ilości starczającej na jakiśtam czas nie jest przestępstwem. Z tego co pamiętam, to kilkukrotnie spadły im przedawkowania, koszty zajmowania się tematem drastycznie spadły, koszty społeczne też. A naród się masowo nie uzależnił. Tu masz coś więcej: https://transformdrugs.org/blog/drug-decriminalisation-in-portugal-setting-the-record-straight
Wynika to z tego, że pewna stała część społeczeństwa będzie zawsze dążyć do uzależnienia - to kilka do kilkunastu procent. Nic z tym się nie zrobi, można jedynie coś pogorszyć, bo kryminalizacja prowadzi do wykluczenia społecznego i stygmatyzacji, oraz skręcania w stronę permanentnej przestępczości. Jednocześnie, ludzie uzależnieni mogą być produktywni, a przy braku stygmatyzacji łatwiej im pomóc. Penalizacja posiadania to już wyższy poziom debilizmu, szczególnie jeśli chodzi o niewielkie ilości na własne potrzeby. I szczególnie, gdy w tym samym czasie legalne środki psychoaktywne są łatwo dostępne.
Co do wspomnianych przez Ciebie ćpunów - to właśnie pokaz tego, jak bardzo nie działa penalizacja.
@Opornik Ach, i dla porządku - nie jestem fanem dragów, lubię mieć trzeźwy i nieprzeładowany umysł. Jednocześnie uważam, że jakiekolwiek stanowione zasady, powinny być funkcjonalnie poprawne. Nastawienie emocjonalne nie ma znaczenia (i tak bym go nie uchwycił, bo jestem aspie
@Opornik Ach, a co do efektów w Singapurze - jako, że jest to wysoce penalizowane zachowanie, ten procent jest raczej zaniżony. Poza tym pozostaje pytanie, skąd się ten popyt bierze, że ludzie ryzykują życiem, by go zaspokoić. Dziwne... W Polsce szacuje się, że ten wskaźnik oscyluje w granicach 4-7%, ale w większości chodzi o marichuanę. "Twarde" narkotyki mają zawsze niewielki odsetek użytkowników z wielu względów.
@ataxbras Szczerze? Widok z USA całych ulic, jeśli nie dzielnic, pełnych zaćpanych po uszy ludzi robi wrażenie. Faktem jest że dragi zalewają świat zachodni.
Ja bym dilerów ostrego świństwa zabijał na miejscu, najlepiej przed klubami nocnymi, i potem wieszał na latarniach przed wejściem ich trupy.
@Opornik Stany to specyficzny kraj. I tak jak wszędzie, uzależnienia są zamknięte w pewnym określonym kręgu ludzi. Potężne agencje, takie jak DEA, na które idą miliardy, nie zmieniają sytuacji ani na jotę. Więzienia puchną od "posiadających", gangi robią koszmarną kasę. I wszyscy udają, że coś działa.
Jednym z podstawowych cech idioty jest próbowanie tego samego podejścia wiele razy pod rząd, za każdym razem spodziewając się innego rezultatu.
Ja bym dilerów ostrego świństwa zabijał na miejscu, najlepiej przed klubami nocnymi, i potem wieszał na latarniach przed wejściem ich trupy.
Widzisz, ale takie podejście skutkowałoby tym, że dilerzy wyposażyliby się w lepiej uzbrojoną ochronę. Już to ćwiczono. W Stanach. Za prohibicji. I zrobili sobie silną mafię. Lepiej, do alkoholu dodawano też metanol i zabito sporo ludzi. I gówno osiągnięto. Obecna sytuacja jest analogiczna.
Jednocześnie, w stanach które zalegalizowały marichuanę, stwierdzono sporo pozytywnych efektów.
Sam program: https://www.mpp.org/issues/legislation/key-marijuana-policy-reform/
Coś o efektach: https://jamanetwork.com/journals/jamanetworkopen/fullarticle/2836385
A co do specyfiki USA - to kraj o bardzo różnej mentalności od europejskiej. Nikt się tam nikim zbytnio nie przejmuje, za wszystko odpowiadasz sam. Ale jak się na mordę wywalisz (kryminał, bankructwo), to z rzadka wstaniesz, bo jesteś przeciwieństwem pozytywnego wzorca. Społeczna empatia działa tam inaczej i bardziej w sferze pokazowej.
Tak jak wspomniałem - podatność na uzależnienia jest właściwie stała w populacji ludzkiej. Walczenie z nią zakazami jest z zasady skazane na niepowodzenie niezależnie od zastosowanego poziomu opresywności. Można oczywiście spróbować zrobić coś w bardziej przemyślany sposób, ale do tego trzeba nieco pokombinować.
Zaloguj się aby komentować