Kiedy umysł jest czysty, życie staje się bardzo proste. Pojawia się myśl, aby wstać i myć naczynia. Dostrzegam poczucie głębokiego podekscytowania, gdy wraz z tą myślą ciało się podnosi. Jest ono jak dziecko, kiedy kieruje się do kuchni, w stronę zlewu. Odkręcam kran, czuję wodę na swoich rękach, nalewam płyn na gąbkę. Niesamowite. Nie chodzi nawet o zmywanie naczyń, dopóki nie chwytam talerza i nie obserwuję, jak z zaskorupiałego lub lepkiego zmienia się w mokry i pokryty mydlinami, błyszczący, suchy, aż można go znowu użyć. Wszystko się zmienia. Nigdy nie wiem, co będzie dalej. Nie wierząc w żadną myśl o przyszłości, nie mogę wiedzieć, czym jestem lub czym jest talerz, płyn, woda, świat baniek mydlanych i połysku. Czysty umysł, który kocha muzykę samego siebie, zmierzając od krzesła ku zlewowi, zauważa, że nawet jeśli to, co pozostało z myśli, jest oszałamiająco piękne, także i to nie jest prawdziwe. To muzyka, ścieżka dźwiękowa, która nigdy nie ma znaczenia, gdy wydaje się, że życie się wydarza. Kto prowadziłby wojnę ze ścieżką dźwiękową? Jakież szaleństwo mogłoby sprzeciwiać się takiej prostocie? Ostatni osąd: ciało podnosi się i zmierza w stronę zlewu, płynu, wody i połysku.
Byron Katie " Tysiąc imion dla radości"
#thework

Zaloguj się aby komentować