Kapitalny mecz Indiany Pacers.
Tyrese Haliburton był dziś znacznie bardziej agresywny i od startu spotkania nie tylko szukał kolegów, ale i własnych punktów. Zdobył dziś 22 punkty po 17 rzutach, dodał też 9 zbiórek oraz 11 asyst, ale trzeba też pochwalić Haliego za aktywność na własnej połowie, bo wcale nie był takim chłopcem do bicia.
46,8% z gry i 45,5% za trzy w wykonaniu Thunder na papierze wygląda świetnie, ale nie oddaje zupełnie tego, co działo się w meczu. Oklahoma miała duże problemy z kontrolą piłki (17 strat, ich rekord w play-offach) i na ostatnim odcinku meczu Pacers ich po prostu zjedli i wypluli. Thunder byli w tym meczu przez 43 minuty, Pacers - pełne 48 i w decydujących 5 minutach mieli zwycięskie zagranie za zwycięskim zagraniem.
Tej wygranej nie byłoby bez fenomenalnego występu ławki rezerwowych. Nie bez przeczyny mówi się, że zadaniowcy najlepiej grają we własnej hali. Bennedict Mathurin był dziś w gazie totalnym, rzucając 27 punktów w 22 minuty. Obi Toppin (8 punktów, 6 zbiórek, 2 bloki) miał kluczową zbiórkę, dobitkę i blok. TJ McConnell (10 punktów, 5 asyst, 5 przechwytów) trzy przechwyty zaliczył na połowie Oklahomy, będąc ich Alexem Caruso w wersji z Indianapolis.
Shai Gilgeous-Alexander (24 punkty, 8 zbiórek i 4 asyst) nie mógł znaleźć rytmu. Swoje pierwsze punkty z gry zdobył pod koniec pierwszej kwarty, a przez całe spotkanie pięknie siedział na nim Andrew Nembhard. Myles Turner z kolei przez większość spotkania miał trudności na własnej połowie, ale na czwartą kwartę wyszedł kompletnie odmiony. Trzy z pięciu bloków zaliczył w tym odcinku.
Game 3 Indiana bierze wynikiem 116-107 i prowadzi w serii 2-1.
#nba
