jako, że łyk-endu nadszedł czas, to popełniłem sobie tradycyjny spacer po antykwariatach, komisach i secondhand'ach popularnie lumpami zwanymi [a przynajmniej tymi które jeszcze nie padły i były jakimś cudem otwarte] w poszukiwaniu "artefaktów" grzechu wartych, interesujących książek czy ubrań z charakterem, więc rzucam temat do społeczności hejto czy ktoś jeszcze lubuje się w starych rzeczach, czy raczej wszystko "brand niu"?
gdy wszystkie trendy wokół krzyczą "kupuj i wyrzucaj" uważam że to ciekawe wyzwanie próbować obejść ten nieformalny nakaz. Wiadomo, że nie zawsze się tak da lub nie zawsze jest to opłacalne, tym bardziej chciałbym zachęcić do dawania drugiego życia starym rzeczom - nie ma tu znaczenia, czy powodem jest ekologia, walka z pędzącą konsumpcją czy kwestie finansowe IMO warto

