
Dzień dobry. To felieton o jakości debaty publicznej i o tym, jak w epoce skrajności coraz częściej milkną głosy umiarkowane. Poniżej fragment tekstu — całość dostępna na Substacku.
W tym miesiącu w Warszawie odbyły się protesty po zawetowaniu tak zwanej ustawy łańcuchowej przez obecnie urzędującego prezydenta Karola Nawrockiego. Projekt tej regulacji miał na celu ograniczenie, a w praktyce trwałe wyeliminowanie długotrwałego trzymania psów na uwięzi oraz poprawę ich warunków życia. Główne założenia tej ustawy obejmowały zakaz stałego trzymania psa na łańcuchu, określenie i wprowadzenie minimalnych standardów bytowych, ograniczenie patologii oraz ułatwienie interwencji służb oraz organizacji społecznych działających dla dobra zwierząt.
Równolegle, w prywatnym szpitalu w Cieszynie doszło do śmierci młodej kobiety po porodzie. W tym samym czasie pojawiła się informacja, że w bieżącym roku blisko 88 oddziałów położniczych znajduje się na liście do zamknięcia. Jednakże żadne z tych wydarzeń nie wywołało reakcji porównywalnej z tą, która towarzyszyła zawetowaniu ustawy łańcuchowej. Skala zaangażowania społecznego była wyraźnie mniejsza – czy hierarchia empatii została nieodwracalnie naruszona?
Według ogólnodostępnych informacji w mediach w szpitalu w Cieszynie na oddziale położniczym brakowało lekarza ginekologa. W momencie pogorszenia stanu zdrowia pacjentki po cesarskim cięciu w placówce medycznej nie było specjalisty, który mógłby natychmiast podjąć interwencję. Kobieta została przewieziona do innej placówki medycznej, gdzie doszło do niewydolności wielonarządowej, której nie udało się odwrócić. Sprawa pojawiła się w mediach na krótko i głównie w formie komunikatów informacyjnych. Nie stała się punktem zapalnym szerszej debaty ani impulsem do działań zbiorowych, takich jak na przykład protesty w wyniku zawetowania ustawy łańcuchowej.
To zestawienie prowokuje pytanie o to, dlaczego jedne historie uruchamiają masowe reakcje, natomiast inne pozostają na marginesie uwagi. Obrazy zwierząt, które są trzymane w złych warunkach, są jasne i czytelne oraz łatwe do zinterpretowania. W takich przypadkach emocjonalna reakcja pojawia się niemal automatycznie i rzadko budzi wątpliwości co do tego, po której stronie należy stanąć.
Z drugiej strony sytuacje związane z funkcjonowaniem systemu ochrony zdrowia są znacznie mniej klarowne i jasne do interpretacji. Ciężej jest stanąć z pochodniami po jednej albo drugiej stronie. Odpowiedzialność jest często rozproszona, przyczyny są wielowymiarowe, a skutki trudniejsze do uchwycenia w prostym obrazie. Zamiast jednego, konkretnego sprawcy pojawia się często niezrozumiała sieć decyzji, braków kadrowych oraz ograniczeń instytucjonalnych. Tego rodzaju historie nie są proste w konsumpcji – jak krzywda zwierząt. Wymagają one większego zaangażowania poznawczego i konfrontują odbiorców z możliwością, że podobne doświadczenie mogłoby ich bezpośrednio dotyczyć.
#polska