Front Bałkański w I wojnie światowej część 7 na podstawie "Through the Serbian Campaign -The Great Retreat of the Serbian Army" By Gordon Gordon-Smith wyd. 1916

#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #VoivodePutnik

Poprzednie części pod tagiem #VoivodePutnik

Katastrofa roku 1914 była tak całkowita, że Austriacy na razie porzucili wszelkie dalsze ataki na Serbię i kraj ten mógł cieszyć się bardzo potrzebnym okresem względnego odpoczynku. Ale godziny próby narodu serbskiego jeszcze się nie skończyły. Epidemia tyfusu, która w czasie okupacji wybuchła wśród żołnierzy austriackich pod Valjevo, zaczęła rozprzestrzeniać się po całym kraju. Serbscy żołnierze, wyczerpani trzyletnią kampanią, padali jej ofiarami tysiącami. W miastach i wsiach, zatłoczonych uciekinierami z najechanych dzielnic, choroba dokonała straszliwych spustoszeń. Była to straszna odmiana zwana tyfusem plamistym. Istniejące organizacje sanitarne okazały się całkowicie niezdolne do poradzenia sobie z epidemią. Setki ludzi umierało na drogach i na ulicach miast. Rzeczywiście, doszło do scen, jakich nie odnotowano od czasu wybuchów czarnej śmierci w średniowieczu.
Rząd serbski zaapelował o pomoc do swoich sojuszników, którzy szlachetnie odpowiedzieli na ich wezwanie. Francja, Wielka Brytania i Rosja wysłały setki jednostek Czerwonego Krzyża. Szkockie Pogotowie Kobiet oraz organizacje pod przewodnictwem Lady Paget, pani Hankin Hardy, doktora i pani Berry oraz pani St. Clair Stobart pracowały dzień i noc wśród dotkniętych ludzi. Na stojąco z epidemią walczyli z godną podziwu odwagą. Wielu lekarzy i pielęgniarek stało się ofiarami ich pobożności. Ale nauka i bohaterstwo zwyciężyły. Liczba zachorowań powoli, ale systematycznie malała, a do końca kwietnia zatarte zostały ostatnie ślady epidemii. Ale liczba ofiar była ogromna, ponad 70 000 zginęło w wyniku straszliwej plagi i to w kraju, którego ludność zginęła dziesiątkami tysięcy w ciągu trzech lat nieustannej wojny.

Tymczasem wojna toczyła się z niesłabnącą energią na innych frontach europejskich. We Francji po zwycięstwie nad Marną Niemcy „okopali się”. Od Morza Północnego do granicy szwajcarskiej zbudowano linię okopów, jakiej świat nigdy nie widział. Obsadzono je dwoma milionami ludzi po obu stronach, a walka została zredukowana do „impasu”. Podobna sytuacja miała miejsce na granicy austriacko-włoskiej. Po miesiącach niestrudzonych wysiłków armia włoska nie posuneła się więcej niż dwadzieścia mil wgłąb kraju wroga. Francuskie i włoskie linie okopów były połączone potężną linią fortyfikacji, które armia szwajcarska wzniosła, aby zniechęcić Francję i Niemcy do wszelkich prób przedostania się przez terytorium Konfederacji. Zatem od Morza Północnego do Adriatyku biegła nieprzerwana linia okopów. Po drugiej stronie Adriatyku linię obrony aliantów kontynuowały Czarnogóra i Serbia aż do momentu, gdy terytorium Serbii docierało do granicy rumuńskiej. Rumunia, choć neutralna w walce, podobnie jak Szwajcaria, praktycznie od początku wojny zmobilizowała swoją armię i umocniła swoje granice od końca do końca. Po drugiej stronie Rumunii rozpoczęła się rosyjska linia okopów biegnąca od Besarabii aż do Bałtyku. W ten sposób Niemcy i Austrię otoczył stalowy krąg, na którym najeżone było dziesięć milionów bagnetów. Przełamanie tego okrążenia, które powoli, ale niezawodnie je dusiło, było sprawą życia i śmierci. Francja, Włochy i Rosja (pomimo chwilowego sukcesu Niemiec w tym ostatnim kraju, który przyniósł jedynie efekt poszerzenia, ale nie przerwania koła) codziennie zwiększały presję. Turcja, odcięta od wszelkiej komunikacji z państwami centralnymi i światem zewnętrznym, codziennie była zagrożona upadkiem. Oznaczałoby to upadek Konstantynopola, otwarcie Dardaneli i ponowne zaopatrzenie Rosji w amunicję i wszelkiego rodzaju zapasy wojenne, których brak umożliwił chwilowy sukces wojskom austro-niemieckim w Polsce.

Dla ludzi z minimalną inteligencją było jasne, że zapobieżenie temu było sprawą żywotną dla Państw Centralnych. Rządowi Osmańskiemu brakowało amunicji i jeśli dostawy nie zostaną wznowione, sukces ataku na półwyspie Gallipoli był pewny. Wraz z wejściem floty brytyjskiej na Morze Marmora los Konstantynopola zostałby przypieczętowany. Aby temu zapobiec Niemcy i Austria rozpoczęły wiosną 1915 roku masowe gromadzenie wojsk na Węgrzech w celu przedarcia się przez Serbię do Konstantynopola. W lipcu francuska służba lotnicza przy armii serbskiej zgłosiła rozpoczęcie tej koncentracji. Rząd z Belgradu dostrzegł niebezpieczeństwo. Pozycja wojskowa w Serbii, pomimo faktu, że każdą chwilę sześciomiesięcznego wytchnienia od rzeczywistych działań wojennych wykorzystywano na odpoczynek i rekrutację armii, na powołanie i wyszkolenie nowego „banu” w celu uzupełnienia wyczerpanych arsenałów, a gromadzenie żywności i wszelkiego rodzaju zapasów wojennych było sprawą krytyczną. Kiedy zatem w lipcu 1915 roku stało się jasne, że krajowi grozi nowy atak i że tym razem armię austriacką należy wzmocnić wojskami niemieckimi, rząd serbski był zdania, że nie może już dłużej opierać się agresja w pojedynkę. Zwrócił się zatem o pomoc do aliantów. Od tego momentu datuje się największa porażka militarna i dyplomatyczna Aliantów w obecnej wojnie[książka wydana jest w 1916 roku]. Zamiast sami wysłać pomoc wojskową, której żądali Serbowie, rządy Rosji, Wielkiej Brytanii i Francji zadeklarowały, że uzyskają ją od... Bułgarii. 
Odpowiedź ta wywołała konsternację w Serbii. Daremnie jednak Nikola Pašić [premier Serbii] i jego koledzy zwracali uwagę, że Bułgaria jest ich najgorszym wrogiem, że za namową Austrii i Niemiec zneutralizowała skutki zwycięskiej wojny z Turcją, porzucając swą grecką i serbską władzę sojuszników i zdradziecko próbował wbić im nóż w plecy; ich zastrzeżenia zostały odrzucone i alianci rozpoczęli negocjacje z rządem Sofii. Serbię należało pozostawić do obrony Dunaju przed nadchodzącą inwazją austro-niemiecką, podczas gdy Bułgaria miała zostać nakłoniona do marszu na Konstantynopol jako sojusznik mocarstw Ententy. Aby nakłonić Bułgarię do tego, alianci zaoferowali jej uzyskanie od rządu w Bukareszcie retrocesji prowincji Dobrudża, wyrwanej jej przez Rumunię po jej klęsce z Serbią i Grecją; od Serbii, dużej części Macedonii i cesji przez Grecję miast Cavalla, Drama i Seres. Gdyby alianci chcieli celowo ostudzić wszelki entuzjazm dla swojej sprawy w tych krajach, nie postąpiliby lepiej. 
Vasil Radoslavov, bystry premier Bułgarii, udając, że w tym kierunku można znaleźć podstawę do porozumienia, rozpoczął serię celowo długich negocjacji.

Na zdjęciu:
1. Żołnierz szwajcarski na posterunku granicznym z Austrią
2. Mrs. St. Clair Stobart z Brytyjskiego Czerwonego Krzyża w czasie odwrotu wojsk serbskich
da722b1f-6d11-4bab-aaf9-48ddf2c0eef7
8ba56d38-a788-4df2-a04d-5a0d5655a099

Zaloguj się aby komentować