@numerki
Akurat w inżynierii siedzę zawodowo od wielu lat i sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana.
Pula inżynierów w danych specjalizacjach jest dość specyficznie podzielona. Kobiet studiujących (i później pracujących w swoich działkach) takie kierunki jak inzynieria elektryczna, budownictwo, mechanika jest mniej.
Zgodnie z rozkładem normalnym wybitnych i super-słabych jest mało a pełno jest średniaków. Wybitni szybko wybijają się na pozycje managerskie, słabi zmieniają branżę a na budowy trafiają średniaki. Z doświadczenia zawodowego (a przewinąłem się również przez budownictwo) mogę założyć, że w kwestiach designerskich mogły byc dobre, niekoniecznie w kwestiach wykonalności.
Nie pierwszy zresztą przypadek, że pani architekt wymyśliła sobie coś i nie idzie wytłumaczyć że jej pomysł to proszenie się o katastrofę budowlaną. Poszukaj wśróc znajomych inżynierów budów i niech Ci sami opowiedzą.
Z drugiej strony - kiedy ja kończyłem studia, studiowały z nami cztery dziewczyny (na 300 chłopa - elektrotechnika). Jedna była naprawdę dobra (i miała albo dalej ma pod sobą ponad 100 chłopa przy budowie elektrowni atomowych w Finlandii), druga została na uczelni bo nie miała pomysłu na siebie, jedna prowadzi restaurację a jedna została koniuszą. Mało kobiet "czuje" prąd elektryczny.
To nie kwestia płci, tylko kompetencji w zbiorze inżynierów a ten zbiór tworzy się naturalnie na podstawie indywidualnych preferencji płci.
Z kolei na kierunkach takich jak chemia, inżynieria środowiska, biotechnologia kobiety stanowią większość i są naprawdę dobre, dużo lepsze od facetów. Czy to seksizm?
Dalej - kuzyn obecnie robi właśnie specjalizację na medycynie. Jak myślisz - gdzie poszły w większości kobiety? Nie, nie chirurgia, ortopedia czy proktologia czy inne obrzydliwsze kierunki - ale pediatria, dermatologia stomatologia.
Trochę spotkałem kobiet-inżynierów na swojej drodze. Te, które miały kompetencje nigdy nie skarzyły się na dyskryminację i miały w d⁎⁎ie feminatywy a wręcz wolały "pani inzynier" od "inżynierki". W mojej działce mając do wyboru kiepskiego inżyniera i kiepską "inżynierkę" wolę inżyniera - przede wwszystkim dlatego, że wiele łatwej przyjmuje feedback. Przez 12 lat pracy w automotive i R&D spotkałem zaledwie 4 kobiety jakie miały kompetencje do samodzielnej pracy w warsztacie albo labie. Reszta niestety wymagała nadzoru przez długi czas.
Śmieciarzami bym się nie martwił bo ich wynagrodzenia, dodatki i emerytura nadrabiają całą złą nomenklaturę.