energetyczne klechdy I
"W jednej chwili wstałem jak porażony.
Spięcie mnie męczące od kilku już dni znów powróciło, z torsu przeszło na nogi, ręce i dalej na dłonie gdzie na te, czekała juz odpowiednia kontra. Połączone naprędce palce wskazujące i środkowe, wycelowane w góre miały mi ułatwić kontrolę niskopoziomowej energii - niczym znaki wiedźmińskie; moc popłynęła, bitwa się rozpoczęła.
Moja własna wola zebrana w palcach puściła się szturmem mięsniami do miejsca gdzie wrogie mi schematy nie akceptowały mnie, walczyły, rozbijając skutecznie me myślenie, czucie i działanie.
Spięcie narosło, ciało znalazło się na skraju wytrzymałości ale nie mogłem odpuścić. Wróg musiał zostać pokonany, mury zniszczone, a moje ja ukorzenione, tylko to się liczyło.
Zebrałem więc swą koncentrację w formę jednego punktu i całą siłę którą byłem wstanie w tej sekundzie wygenerować, ukierunkowałem szybkim gestem wzmacniającym w jedno ogromne morze, po czym przepuścilem najpotężniejszy szturm biegnący od umysłu, wzdłóż mięśni wprost do wrogiej fortecy we mnie która nie była wstanie się oprzeć.
Już przy pierwszej fali zalałem ją niszczycielską posoką mojego własnego istnienia, czystą energią, której nic nie mogło sie oprzeć.
Ciało na ten ruch jako bierny i aktywny członek obu stron, zareagowało natychmiast uwolnieniem kolejnych warstw wrażeń i przeczuć - energii, którą w trybie nadzwyczaj pilnym przekułem do ukorzenienia moich; pro-mnie schematów w dawnej fortecy wroga.
Gdy wola przeszła falą, gdy neurochemia mózgu usuwała się już powoli w swą naturalną przepaść, spazm minął, a ciało obolałe i w kilka sekund przepocone jak po bitwie, mówi mi że ma już dość.
Wygrałem."
#tworczoscwlasna #glosotchlani #zafirewallem #okultyzm
