Dziś w miarę spokojny, leniwy dzionek. Oczywiście nie zapomniałem o swoich postanowieniach i zrobiłem zarówno trening, jak i spędziłem czas na czytaniu książki. Ponadto z ciekawości postanowiłem spróbować się z krzyżówkami i w miarę nieźle mi poszło (choć przypuszczam, że te w dziennikach są po prostu proste).
Po południu wybrałem się na spierdotrip, gdzie przy dźwiękach jakieś doomerskiej playlisty i z czteropakiem piwa oddawałem się po raz enty rozmyślaniom na temat mojego marnego żywota. Ciężko odciąć się od mediów i informacji z niego płynących, a niestety patrząc na to wszystko, dokąd to zmierza, to jakoś odechciewa mi się wszystkiego. Mam wrażenie, że jest coraz gorzej i nie zanosi się, by miało się to zmienić. Albo może jest wręcz odwrotnie i po prostu to ja nie pasuję do aktualnego świata. Nie wiem, a dość często myślę o tym.
Dobrej nocy koliedzy, mam nadzieję, że mimo wszystko się nie poddajecie i macie w sobie więcej optymizmu niż ja.
#przegryw