@StrongSilentType Zaczynałem przynajmniej dekadę wcześniej wygrzebując ze strychu zbiór Fantastyk ojca, między którymi walały się nierozpakowane gry Encore, pojedyncze numery Filmu, a przede wszystkim Pana i robiło to na mnie piorunujące wrażenie. To był mój pierwszy kontakt nie tyle z fantastyką, co z taką formą, "dorosłymi" ilustacjami, komiksami, "mini powieściami" które sobie składałem w książeczki itd. Na strych nikt nie wchodził, więc mogłem łykać wszystko bez rodzicielskiej cenzury, z czego korzystałem nad wyraz intensywnie. Wracałem do nich wielokrotnie orientując się, że to tam miałem pierwszy nieświadomy kontakt z autorami, którymi jarałem się dużo później, jak Zelazny, którego Amber zachwycał mnie przez długi lata czy Piaseczniki Martina, przez które nie spałem po nocach. No i z moim ulubionym Huberathem, cieszę się że o nim wspomniałeś, bo mam wrażenie, że zapomniany raczej dzisiaj... A potem lata później, kiedy zachciało mi się wrócić do nich jeszcze raz i pojechałem do domu po starannie zapakowany karton pełen tego dobra, okazało się że w międzyczasie moi starzy wywalili wszystko na śmietnik...