Dziś jest już lepiej. Mam trochę obaw że to takie polepszenie przed pogorszeniem (nie raz tak miewałem), ale jestem dobrej myśli. Wczoraj to nawet udało mi się całkiem nieźle poogarniać różne rzeczy:
-
W pracy odwaliłem taki kawał kodu że jestem z siebie dumny. Ogarnąłem (dość pobieżnie ale jednak) MUnit i bardziej zaawansowane sterowanie przepływami
-
Przeczytałem od deski do deski zasady ogólne oraz pełną księgę zasad do planszówki Posiadłość Szaleństwa. Oby jeszcze udało się zmotywować żeby w ten weekend zagrać.
P.S. JA CHCĘ W BIESZCZADY. DZISIAJ. JUŻ. TERAZ. Tak, wiem, przy mojej kondycji to bym po drodze zmarł z wycieńczenia.
