Dziewiąty dzień #wspinanie w ramach #trenujzhejto
Dziewiąty. Czyli, licząc dwa treningi w tygodniu, to w sumie miesiąc. Oczywiście, w tym były przerwy, dni podciągania itd., ale... no, krótko.
Na tyle krótko, że dziwi mnie, że w taki dzień jak dziś, gdzie jestem od tygodnia zabiegany i zdecydowanie niewypoczęty - jestem w stanie wwędkować się na 6b+ w przewieszeniu, a potem na spokojnie zrobić 6b w pionie.
Za moich "najlepszych" ( ) czasów, 6b było czymś, co udawało się czasem. A nie na zmęczeniu i przypadkiem.
Na pewno pomagają też pompki, ale o nich będzie kiedyś... na pewno kiedyś, jak już pokonam kolejną granicę podciągnięć.
Dziewiąty. Czyli, licząc dwa treningi w tygodniu, to w sumie miesiąc. Oczywiście, w tym były przerwy, dni podciągania itd., ale... no, krótko.
Na tyle krótko, że dziwi mnie, że w taki dzień jak dziś, gdzie jestem od tygodnia zabiegany i zdecydowanie niewypoczęty - jestem w stanie wwędkować się na 6b+ w przewieszeniu, a potem na spokojnie zrobić 6b w pionie.
Za moich "najlepszych" (
Na pewno pomagają też pompki, ale o nich będzie kiedyś... na pewno kiedyś, jak już pokonam kolejną granicę podciągnięć.
Zaloguj się aby komentować