DZIECIAKI Z ALWERNI


Mogło być mi lepiej i mogło być gorzej

Lecz do dzisiaj słyszę tę ciszę w klasztorze

Na ryneczku domki krzywe, pachnie bzem i piwem

Miód się lepki lepi, fotografia w sepii


Na niej dzieci skubią czerwone porzeczki

A wokół miasteczka marszczą się góreczki

Proste lata młode, jak dym na pogodę

Dziś, nie wiedzieć czemu, są Alpy problemów


Dobry Panie Boże! w świecie pełnym świństwa

Zwróć nam, jeśli możesz, kromeczkę dzieciństwa

Niech zapachnie jesień czeremchą i wiosną

Albo nam przynajmniej nie pozwól dorosnąć


W tle była kukułka – ten listonosz losu

Który nam wykukał łaskawość niebiosów

Gdy szczęściem był piernik w malutkiej Alwerni

Kiedy to się stało, że nam wciąż za mało


Czasem nas przyzywa skądś pamięci trąbka

Próbujemy skleić czas we wspomnień rąbkach

Prawdę, co zachwyca jasna jak pszenica

Jak ten niepojęty oleodruk święty


Dobry Panie Boże! w świecie pełnym świństwa

Zwróć nam, jeśli możesz, kromeczkę dzieciństwa

Niech zapachnie jesień czeremchą i wiosną

Albo nam przynajmniej nie pozwól dorosnąć


I nikniemy w mroku, spokojni i bierni

My – te niegdysiejsze dzieciaki z Alwerni

A nad nami w górze aniołowie stróże

Szczęśliwi anieli, żeśmy nie zgłupieli


Dobry Panie Boże! w świecie pełnym świństwa

Zwróć nam, jeśli możesz, kromeczkę dzieciństwa

Niech zapachnie jesień czeremchą i wiosną

Albo nam przynajmniej nie pozwól dorosnąć


Jan Wołek

#poezjaspiewana #poezja

Komentarze (0)

Zaloguj się aby komentować