Dali
„Z kuchni dobiegał mnie zapach nadchodzącego posiłku, zmieszany z ostrym zapachem konia. Białko ubite na pianę, uchwycone przez promień słońca przecinający wir dymu i much, błyszczało dokładnie jak piana, która formuje się w ustach dyszących koni tarzających się w kurzu i krwawo biczowanych, by zmusić je do powstania.”
„Każdy człowiek zasługuje na własny zapach – tak osobisty i znaczący, jak odcisk palca”
Elena Iwanowna Diakonowa
Znana jako Gala Dali. O dziesięć lat starsza od Salvadora. Miłość, którą ją darzył, nie była łatwa. Z jednej strony jego, jak by to ująć... cipkofobia. Z drugiej kobieta, która w zasadzie nie odmawiała nikomu, plus dość duże parcie na finanse, jako że lubiła obdarowywać kochanków drogimi prezentami - oczywiście za pieniądze artysty, który to sam pieniędzmi niezbyt się przejmował.
Znacie lotnisko w Gironie? To taka tańsza opcja, gdy leci się do Barcelony. Girona to historyczne miasto Hiszpanii, z piękną, acz zaniedbaną architekturą. Spotkałem tam kiedyś, leżącego na ławce w parku największego miejskiego ronda, człowieka z mojego rodzinnego miasta. Okazało się, że był tam bezdomnym od ponad dziesięciu lat, bez kontaktu z rodziną, która nic o nim nie wiedziała. Nawiasem mówiąc, nic im nie podkablowalem po tym spotkaniu... Przepraszam. Takim jestem niedoskonałym człowiekiem.
Pomimo wielu nieudogodnień we wspólnym życiu, w 1968 roku, gdy ta miała już ponad 70 lat, Dali kupił Gali zamek w Gironie. Ta z wdzięczności za prezent, zabroniła mu pokazywać się na jego terenie bez uprzedniego pisemnego zezwolenia. Dalsze perypetie pary to rosnąca frustracja Salvadora, tłumiona przez Galę wtłaczanymi w niego lekami...
Kto zmarł jako pierwszy? Na nieszczęście dla Salvadora, po 53 latach znajomości, Gala. Na szczęście dla perfumowego świata - również Gala. Salvador, od dzieciństwa pochłonięty przez zmysł węchu, właśnie wtedy po raz pierwszy pomyślał o wydaniu swoich własnych perfum. Miały one być hołdem dla Gali. Lata, które z nią przeżył, mogły nie wydawać się najlepszymi, jakie można sobie wymarzyć. Jednak lata nas zmieniają - na tyle, że z tęsknoty za bliską osobą odzywamy się do nikogo innego, jak Antonio Banderasa. Tfu, Lodówkasa. Tfu! Morillasa. W ten sposób, po miesiącach nieścisłości związanych z wyobrażeniami Salvadora na temat zapachów, konfrontowanych z kunsztem oraz wiedzą Morillasa, w 1983 roku powstaje "Dali Femme". Artysta miał już wtedy 79 lat.
Ale czy to na pewno pierwszy zapach, który stworzył Dali? W książce "The Secret Life of Salvador Dalí" (1942), opisał zmysł powonienia jako niezwykle ważny dla własnej percepcji świata. Uznawał go za jeden z najbardziej pierwotnych i emocjonalnych zmysłów. Wspomina zapachy kościelnego kadzidła, piżma, zwierząt - czy to żywych, czy gnijących - miały na niego silny wpływ, nie tylko na poziomie emocjonalnym, ale starał się również pojąć ich symbolikę.
Baran
U Salvadora Dali fascynacja baranem jako artefaktem sztuki sięga roku 1925, kiedy to Max Ernst namalował "La Belle Saison". Dali swą fascynację tymże obrazem przelał na płótno już w 1928 roku, tworząc "The Ram", gdzie księżyc ponad horyzontem zamienia się w oko groteskowego mężczyzny, za którego usmiech służy baran. Nie jest to jedyna praca Salvadora Dali, ktora przestawia to zwierzę. Co ciekawe, w "Psie Andaluzyjskim" z roku 1929 księżyc transformuje w kobiece oko, które następnie jest rozcinane żyletką. Ciężki kadr. Dooobra, wróćmy do barana.
Według znających go osób, Salvador Dali był owładnięty zapachem barana. Pewnego dnia uznał, że on sam musi pachnieć jak baran. Znał jednego, który zwykł przechadzać się codziennie pod jego oknem. Znał jego zwyczaje, temperament oraz woń. Próbował już wcześniej rozmawiać z perfumiarzami na ten temat: stworzenie brutalnego, animalnego zapachu. Dali parał się wcześniej sztuką graficznej oprawy oraz projektowaniem flakonów perfum różnych marek - znał więc wielu ówczesnych twórców. Oni jednak nie byli skłonni podjąć choćby próby współpracy nad czymś takim.
Tego pamiętnego dnia Dali postanowił wziąć sprawy w swoje ręce: ruszył do swojej pracowni, by zamienić tę, wzbieraną latami pasję w coś, co w końcu będzie dało się poczuć nosem. Na palniku postawił wodę i począł dodawać do niej przeróżne substancje, które miał pod ręką. Nie były one jednak w stanie oddać tego, co miał w głowie. Wyszedł zatem przed dom, zebrał z ziemi kawałek baraniego nawozu, w pracowni zmieszał go z rybim klejem i dodał do garnka. Zamieszał, zagotował. Rozsmarował miksturę po ciele. Dzieło się dokonało. Salvador Dali w końcu stał się Baranem.
#perfumowehistorie #perfumy
