Czy umiejętne stosowanie perfum możemy nazwać sztuką?
Jak to jest, że niekiedy zapachy płatają mi figle. Jak to jest, że jednego dnia gdy za oknem chlapa i plus 10 coś pachnie inaczej niż gdy ściśnie lekki mrozek i powietrze stanie się suchsze? (wiem że istnieje grupa letniaczków i tych na chłodniejsze dni, ale temat jest chyba bardziej złożony). Nos zawsze wysmarkany, kataru nie miałem chyba rok a węch wydaje się ostry. Zapachami żongluję, więc i o przyzwyczajeniu do czegoś nie może być mowy.
Jest jakaś określona grupa składników, które ,,klękają" a inne uwydatniają w pewnych warunkach?
Drugie pytanie. Aplikując na ubrania sporo tracicie na trwałości i projekcji? A z drugiej strony czy aplikując blisko nosa (szyja, za uszami, głowa) nie robi się sobie szkody, bo wtedy łatwo przyzwyczaić nos i stracić odpowiednie wyczucie stosowania?
Kruk98

Drugie pytanie. Aplikując na ubrania sporo tracicie na trwałości i projekcji? A z drugiej strony czy aplikując blisko nosa (szyja, za uszami, głowa) nie robi się sobie szkody, bo wtedy łatwo przyzwyczaić nos i stracić odpowiednie wyczucie stosowania?


@Fantom_s Myślę że to też zależy czy ktoś sie perfumuje żeby pachnieć dla siebie, czy żeby robić odpowiednie wrażenie

CheemsFBI

@Fantom_s Temperatura i wilgoć powietrza ma wpływ na to jak odbieramy zapach. Sama skóra użytkownika też może mieć wpływ na projekcję, trwałość i nawet sam zapach. Wydaje mi się, że ogólnie podatność na takie zmienne to kwestia całych kompozycji, a nie pojedynczych nut.

Z drugim pytaniem jest trochę prościej. Skóra bardziej projektuje, ale zapach szybciej się ulatnia. Coś za coś. Każdy po pewnym czasie ma swoje nawyki.

Zaloguj się aby komentować