Komentarze (20)

lubieplackijohn

@Deckard Nawet nie chcę robić. Wolę żyć w błogiej nieświadomości.

krokodil3

@Deckard legitny test, ale warto nadmienić, że to tylko wskazówka do możliwego podjęcia leczenia i omówienia tego testu ze specjalistą

wstreczyciel

@lubieplackijohn Każdy dorosły powinien sobie taki test zrobić raz w życiu. Im wcześniej tym lepiej. Ja zrobiłem go sobie w lutym 2021 i już jutro 28 października o 6 rano będzie pierwsza rocznica, jak pokonałem depresję. Czyli wystarczyło mi 8 miesięcy. A mogłem taki test zrobić z 10 lat wcześniej....

wstreczyciel

@krokodil3


to tylko wskazówka do możliwego podjęcia leczenia


Po zrobieniu testu (miałem taki w broszurce) byłem tak załamany, że nigdy nie zsumowałem punktów. Nie poszedłem do żadnego specjalisty, bo uznałem, że skoro tyle lat przeżyłem z tą chorobą, to pożyję dalej, A jednak wyszedłem po 8 miesiącach...

krokodil3

@wstreczyciel gratulacje! u mnie wynik niestety stoi w miejscu od kilku lat i tak niemiło wysoko

Deckard

@krokodil3

ja tak w miarę dokładnie uzyskałem 21pkt. Ostatnie tygodnie takie. 40rok zbliża się a człowiek, aaaaa szkoda gadac...

wstreczyciel

@krokodil3 W depresję wszedłeś sam. Po co Ci terapeuta, żeby z niej wyjść? Ja to byłem tak zrezygnowany, że nawet nie przeczytałem jak to się leczy. Chciałem żyć dalej tak jak żyłem.


Moim zdaniem kluczowe było rozpoznawanie myśli charakterystycznych dla każdego w depresji. Jak przychodziły, to mówiłem sobie - "o, to nie jest obiektywna prawda, tylko jednostka chorobowa z którą zmagają się miliony ludzi". I po kilku miesiącach te myśli, te poglądy przestały się pojawiać.


Druga sprawa, istotna gdy już nie masz myśli i poglądów charakterystycznych dla osoby w depresji to zrozumienie, że ta choroba dotyczy "tych najlepszych". Najbardziej wrażliwych i najbardziej inteligentnych. Tak o sobie myśl. Skoro masz depresję to nie jesteś prostakiem, tylko kimś wartościowym. Gdybym nie zaczął uważać, że moje istnienie coś znaczy i że mogę żyć inaczej, to bym nie wyszedł.


27 października 2021, uważając że mam dużą wartość dla tego świata postanowiłem zrobić coś, na co nie byłem gotów odważyć się wcześniej, coś co wzbudziło we mnie ogromny stres. Nie opowiem co było dalej, ale następnego dnia o 6 rano depresji już nie było.


Doświadczaj się. Stawiaj się w stresujących sytuacjach. To działa. To zmusza podświadomość do szukania rozwiązań.

krokodil3

@wstreczyciel dzięki za dobre słowa

aceventura

@wstreczyciel trochę z dupy logika. W chorobę wieńcową wszedłeś sam to po co Ci kardiolog żeby wyjść. Co do terapeuty to faktycznie czasem nie jest to konieczne, ale uważam, że każdy kto podejrzewa, że ma depresje powinien spotkać się z psychiatrą. Zwłaszcza jeśli ma myśli rezygnacyjne lub samobójcze. Jako praktykujący psycholog mogę potwierdzić, że skala depresji Becka jest legitna, ale jednak nie zastąpi diagnozy specjalisty. No i tylko psychiatra może przepisać leki, a one mogą być konieczne zwłaszcza w depresjach powyżej lekkiej. Faktycznie lekkie obniżenie nastroju, dystymie lub depresje o lekkim nasileniu itp można czasem pokonać samemu biorąc się za siebie. Z cięższymi postaciami, zwłaszcza jeśli dochodzą wspolzaburzenia np lęki jest to często niemożliwe. I o ile depresja ma charakter samoograniczający czyli samoistnie ustępuje po pewnym czasie, to nie leczona ma tendencje do szybszych nawrotów czasem po kilku miesiącach, czasem latach.


PS ten test nie powie wam czy np. nie macie ChAD, a z tego gowna o własnych siłach się po prostu samemu wyjść nie da i potrzebne są leki (często bezterminowo) i jakaś forma psychoterapii by nauczyć się z tym żyć.

Mikry_Mike

@Deckard zaczątki, ale to nihil novi. Wiem, że prędzej czy później zwariuje. Zbyt dużo myślę, analizuję. Jestem chodzącą kombinacją nihilizmu i mizantropii. Może i cierpię na objawy depresji ukrytej, chociaż nigdy się nie badałem pod tym kątem.

wstreczyciel

@krokodil3 Napisałem o podświadomości, bo obudziłem się o 5:55 i w ciągu 5 minut znalazłem rozwiązanie zagadki: kiedy i dlaczego zaczęła się moja depresja. Wcześniej uważałem, że to przez ojca, który przez dekady za często i za dużo pił. Błąd, to było przez matkę, która nie piła, ale przez lata opowiadała mi jedną głupią historię, którą mnie "zaprogramowała" na dalsze życie.


Ja tego nie odkryłem sam. To zrobiła moja podświadomość, bo dzień wcześniej przeżyłem ogromny stres. Nie bój się stresu. To Twój mózg się go boi i gdy ten mózg obciążasz stresem, on zaczyna Ci podpowiadać, jak skończyć z depresją.


Już teraz po wyjściu z depresji sam się stawiam w stresujących sytuacjach, bo odczuwam przyjemność, gdy sobie z nimi radzę. Jeśli unikasz takich sytuacji (a zakładam, że tak jest, bo ja też ich unikałem) to tak nie pokonasz depresji.

wstreczyciel

@aceventura

trochę z dupy logika W chorobę wieńcową wszedłeś sam to po co Ci kardiolog żeby wyjść. Co do terapeuty to faktycznie czasem nie jest to konieczne, ale uważam, że każdy kto podejrzewa, że ma depresje powinien spotkać się z psychiatrą.


Ja byłem u pani psycholog. Nie pamiętam nic z wizyty, bo tyle było emocji, oprócz końcówki, jak zapytałem: "czy jestem normalny?" Uśmiechnęła się, powiedziała, że ze mną wszystko OK i żebym się zakochał. A to był mniej więcej 13-14 rok mojej depresji...


Spotkanie ze "specjalistą" niczego mi nie dało, właściwie tylko mnie utwierdziło w przekonaniu, że jestem normalny i tak już musi być a Ty mnie tu krytykujesz...

krokodil3

@aceventura ano, w moim przypadku akurat, w końcu dobre combo leków, po długim okresie zmian daje w końcu jakieś perspektywy, po tym jak mi wyszedł test na skraju średnia / ciężka.

krokodil3

@aceventura ale ty musisz mieć śmieszny widok przekroju społeczeństwa na takim wykopie, czy hejto w związku z twoją profesją xD

aceventura

@wstreczyciel tak, to inny problem. Nie każdy specjalista jest dobry, nie każdy psycholog to psychoterapeuta, nie każdy psychoterapeuta to osoba odpowiednia dla danego pacjenta. Czasem trudniej znaleźć odpowiedniego terapeutę niż prawidłowo dobrać leki. Czasem nie zaiskrzy z powodu różnicy temperamentów, płci, wieku, przekonań, osobowości, a czasem terapeuta/psycholog/psychiatra to zwykły dzban, jak to w życiu bywa. Mimo wszystko nie powinno się moim zdaniem skreślać sensu terapii tylko dlatego, że ktoś nie umiał czy nie chciał nam pomóc. Sam nie jestem terapeutą, bardziej diagnostą i trudniejsze przypadki odsyłam do innych (najczęściej najpierw do psychiatry).

wstreczyciel

@aceventura Tyle warunków wymieniłeś, że wychodzi na to, że wyjście z depresji to jak wygrana w lotto. To może jednak lepiej nie liczyć na szczęście, tylko ogarnąć to wszystko samemu?

wstreczyciel

@aceventura Ponieważ jesteś "z branży", to zapytam: czy taka osoba bez wykształcenia kierunkowego a jedynie z doświadczeniem długiej depresji może udzielać innym porad?


Z miesiąc temu w klubie podszedłem do gościa, który opowiadał kolegom, że prawie codziennie pije i zacząłem mu opowiadać, że ma depresję a potem udzielać rad jak sobie poradzić bez terapeuty.


Jak widzę na wykopie albo tutaj sfrustrowanych i słownie agresywnych ludzi, to piszę im że też tak kiedyś miałem i że byłem wtedy w niezdiagnozowanej depresji i żeby zrobili sobie test.


W tym tygodniu zdiagnozowałem u jednego naszego klienta osobowość anankastyczną i teraz nie wiem, czy poinformować o tym jego współpracowników, bo jemu nic się nie da powiedzieć. Gość nie daje mi dojść do głosu podczas rozmowy telefonicznej, bo ciągle mi opowiada co jego zdaniem jest nie tak w projekcie i jak ma być, żeby mu pasowało.


Czy Twoim zdaniem ktoś taki jak ja raczej pomaga czy raczej szkodzi tym ludziom?

aceventura

@wstreczyciel "Tyle warunków wymieniłeś, że wychodzi na to, że wyjście z depresji to jak wygrana w lotto. To może jednak lepiej nie liczyć na szczęście, tylko ogarnąć to wszystko samemu?"


Tutaj bym nie przesadzał, większość ludzi reaguje już na pierwszy lek, czasem dopiero drugi (tak wynika z badań), ale oczywiście jest jakaś tam grupa pacjentów, którym proces dobierania leku rozciąga się nawet na lata (no i są też lekooporni). Co do terapeuty to jest raczej podobnie w moim odczuciu. Większość ludzi trafia lepiej lub gorzej, ale wystarczająco dobrze by miało to sens.


Co do reszty to zaryzykuje twierdzenie, może błędnie, że skoro sam sobie poradziłeś to miałeś raczej lekką postać depresji lub dystymię. Niektórzy przyjmują takie kryterium nasilenia objawów, że jeżeli pacjent ma w ogóle chęć i potrafi sam zmobilizować się do zmian, to raczej nie jest w cięższej depresji. Charakterystyczne w poważniejszej formie jest to, że osoba jest przytłoczona doświadczeniem i albo nie wie co ma robić, albo nie widzi sensu.


Diagnozowanie wymaga serio lat doświadczeń, zwłaszcza zaburzeń osobowości, które są jednymi z najtrudniejszych do diagnozy. Często nawet psychiatrzy z wieloletnim doświadczeniem rozjeżdżają się w diagnozie zab. osobowości, dlatego dość rzadko są one stwierdzane (z jednej strony przez ostrożność, z drugiej przez to, że taka diagnoza jest mało użyteczna, bo zaburzenia osobowości są trudne w leczeniu i najczęsciej sam pacjent nie widzi potrzeby i nie ma chęci). Nie wystarczy przeczytać wpis na wikipedii i kryteria diagnostyczne ICD lub DSM. Np. ja samej psychopatologii zaburzeń os. miałem na studiach 2 semestry, gdzie uczyłęm się to diagnozować, a i tak po 15 latach pracy jestem mega ostrożny i zostawiam to psychiatrom.


Czy szkodzisz? Raczej nie, choć zalecałbym ci ostrożność w doradzaniu, a na pewno odradzałbym diagnozowanie na własną rękę. W najlepszym wypadku zniechęcisz do siebie ludzi lub się ośmieszysz, w najgorszym ktoś może cię potraktować poważnie i przestraszyć się, a później u specjalisty dowie się, że opowiadałeś bzdury. Zresztą nawet jeśli trafisz to co z tego? Przecież nie skierujesz na leczenie, nie przepiszesz leku itd. bo to może tylko lekarz. Więc ja bym ci doradził, że jak widzisz, że z kimś się dzieje coś nie tak to wesprzyj rozmową i ewentualnie przekonaj, by poszedł do lekarza.


Ale się rozpisałem Fajnie, że jesteś empatyczny i zależy ci na innych.

wstreczyciel

@aceventura Jest ten gość do którego dopasowałem znalezioną na wikipedii "osobowość anankastyczną". Dużo rzeczy mi pasuje, dużo jego wymagań i pretensji potrafię wyjaśnić w oparciu o opis jednostki chorobowej. Utrudnia nam realizację projektu i moim zdaniem jedynym powodem są jego zaburzenia, bo podobne projekty dla tego samego inwestora przechodziły bez problemów. W tej chwili chcemy go "obejść" i załatwiać wszystko z kimś wyżej od niego, tak żeby już nie mieć z nim do czynienia.


Czy mam go tak zostawić i niech się męczy, czy zaryzykować i komuś z jego otoczenia podpowiedzieć co tam może być problemem?


Jeśli moja diagnoza jest trafna, to na przykład mogą go zwolnić i wtedy będę jakoś za to odpowiedzialny. Ba, on może się dowiedzieć kto go "sprzedał" i może będzie chciał się zemścić. Jeśli nie zareaguje to jego choroba będzie postępować. Nie wiem co zrobić w takiej sytuacji ¯\_(ツ)_/¯

aceventura

@wstreczyciel nie baw się w to, gość może się dowiedzieć od kogoś, że "oczerniasz" go zarzucając mu jakieś choroby psychiczne czy zaburzenia i poda cię do sądu i pewnie w cuglach wygra, bo nie będziesz miał nic na obronę.


Z mojej perspektywy to wygląda tak, że z zdiagnozowanymi zaburzeniami osobowości spotykam się najczęściej (praktycznie tylko wtedy), gdy ktoś popełnił przestępstwo i jest zmuszony do diagnozy przez biegłego psychiatrę, lub jest ubezwłasnowolniony, ewentualnie był na obserwacji psychiatrycznej w szpitalu. Tak to raczej u nas wygląda w Polsce.


Jeśli miałbym coś ci doradzić, nawet nie jako psycholog, tylko anonim z netu to to, żebyś pogadał delikatnie z kolegami z pracy, ewentualnie z przełożonym jak wygląda sytuacja i nie używał żadnych terminów medycznych. Koleś może być dzbanem (zaburzonym lub nie, nie ma znaczenia) i może inni też to widzą tylko boją się wyjść przed szereg dlatego godzą się na jego fanaberie.

Zaloguj się aby komentować