Budując swoją bibliotekę gier, kierujemy się różnymi kryteriami. Będą pośród nas tacy którzy kompletnie nie widzą w tym problemu, że z ich ośmiu gier jakie posiadają siedem to fifa z innym numerkiem i nawet nie będą mieli momentu zawahania pisząc ogłoszenie na olx o treści - sprzedam konsole + 8 gier. Inni znowuż świata gier nie widzą ponad rozdmuchane do granic możliwości triple A, wielkie w swym ogromie świata będące swoistą laurką dla twórców silników graficznych. Trochę rozumiem a trochę nie. Może wyjaśnię to w ten sposób, niedawno ukazała się gra A Plague Tale: Innocence, kontynuacja APT: Requiem którą ukończyłem i bardzo lubię. W nowej odsłonie napisów końcowych jednak nie ujrze bo o ile pierwsza odsłona była w gruncie rzeczy grą skromną, solidnym tytułem AA, tak jej kontynuacja wchodzi w ten typ gier AAA i to czuć, a niekoniecznie lubię ten klimat. Stąd w ogóle nie smucą mnie problemy finansowe Ubisoftu którego nie cierpię od lat, a trzy ostatnie najlepsze gry od tego wydawcy to dla mnie obie Mario + Rabbids i cudowna przygodówka Vailant Hearts: The Great War - reszta tytułów tego wydawcy wywołuje u mnie ziewanie. Nawet pojawienie się gier od Ubi w gamepassie nie skłania mnie do ich instalacji, szkoda mi zmarnowanego prądu w serwerowniach na pobieranie tych dziesiątek gigabajtów znaków zapytania.
Dlatego moja biblioteka gier bywa dziwna. Nie ma w niej gier o których słyszeli absolutnie wszyscy gracze, stąd dzisiaj opowiem coś o grze o której możliwe że nikt na Hejto nie słyszał.
Tym tytułem jest:
The Eternal Castle (Remastered)
W 2023 roku powiedzieć że mowa tu o produkcie skrajnie niszowym to jak powiedzieć, że konne zaprzęgi w roli transportu masowego wyszły już z mody. O tej grze nawet trudno się pisze bo nie wiem czy fakt że jest to gra jest tutaj kluczowy, czy jest też wartością dodaną do czegoś więcej i czy na pewno jest to wartość dodana czy raczej ujęta od tego czym ten tytuł jest. Żeby to zrozumieć trzeba sobie wpierw zadać pytanie czego oczekujesz od gry samej w sobie. 
Jeśli cudownej, porywającej historii to tu możesz tego nie znaleźć.
Fabuła tu jest i jest całkiem przyjemna chociaż niekoniecznie wesoła, akcja gry dzieje się w dalekiej przyszłości gdzie ludzkość, a przynajmniej jakaś jej część, po skażeniu Ziemi została zmuszona przenieść się w przestrzeń kosmiczną i tam ustanowić samowystarczalną kolonie, to się jednak nigdy nie udało, więc aby przetrwać, na Ziemię są wysyłani Zbieracze poszukujący niezbędnych surowców. My udajemy się aby odszukać jedną z takich osób która nie daje znaku życia. Podczas lądowania, nasz statek ulega uszkodzeniu i oprócz odnalezienia naszej przyjaciółki jesteśmy też zmuszeni znaleźć części do naszego statku, po drodze odkrywamy co się dzieje na Ziemi pogrążonej w chaosie. Eternal Castle ukazuje nam świat który swoje najlepsze lata ma dawno za sobą, kiedyś błyszczące od przepychu wieżowce dziś są ograbionymi ze wszystkiego ruinami. 
Jak się gra w The Eternal Castle? Ciężko. Sterowanie jest niewygodne. Najlepiej zobrazuje to fakt, że w grze nasza postać może kucać ale nie za pomocą drążka analogowego, tym można się poruszać w lewo lub w prawo, żeby kucać trzeba użyć D-pad przez co w zasadzie wygodniej grać za jego pomocą. Przeciwników jest czasami sporo, walka z nimi bywa frustrująca. Do swojej dyspozycji otrzymujemy atak wręcz oraz kopnięcia, co jakiś czas znajdujemy broń czy też coś do rzucania. Do tego standardowo przy grach platformowych możemy skakać, poza tym zbieramy też różne przedmioty które wręcz bajecznie łatwo przegapić. Gameplay raczej nie porywa i nie będzie to tym co może cię przyciągnąć do tej produkcji, a początkowo może nawet odrzucić
The Eternal Castle ma jednak coś co sprawia że jest to gra warta sprawdzenia.
Tym czymś jest cudowny styl graficzny. Całość produkcji to grafika 2bit CGA, tak, cała gra działa w grafice 2 bitów co oznacza, że na ekranie nigdy nie ujrzysz więcej niż 4 kolory na raz. To niewiele kolorów. Całe piękno tej gry sprowadza się do tego, jak dużo potrafisz dostrzec w tej oszczędnej grafice i co zaskakujące, można tu dostrzec bardzo wiele dzięki własnej wyobraźni. Świat gry składa się z różnych lokacji, każda ma swój styl i urok.
Wizualnie ta gra to dzieło sztuki.
To jak ta gra wygląda sprawiło że musiałem ją kupić i nie żałuję żadnej złotówki którą zapłaciłem za przyjemność obcowania z czymś tak unikalnym i pięknym.
Mało tu faktycznej recenzji, jak wspominałem wcześniej ciężko mi się pisze o tej grze. Wiem że coś mi w tym tytule umyka, po prostu to czuję, że jeszcze zmienię zdanie co do pewnych aspektów tego tytułu. Nie ukończyłem całości, delektuje się tym światem po trochu. Coraz bardziej oswajając się z tym jak w to grać i o czym tak naprawdę jest ta gra, i mam z tego prawdziwą satysfakcję. Dlatego dziś napisałem o tym tytule, głównie aby pokazać Wam że coś takiego istnieje, a dwa, aby wrócić do tego miejsca w przyszłości i porównać swe doznania gdy The Eternal Castle nie będzie miał przede mną już żadnych tajemnic. Tylko czy na pewno to zrobię, czy nie będę porzucał gry tuż przed jej końcem, zaczynając co i rusz od nowa aby chłonąć piękno tego tytułu i nie obedrzeć go ze wszystkich tajemnic? Tego nie wiem, naprawdę mam problem egzystencjalny z tym tytułem . 
The Eternal Castle (Remastered) to gra wyjątkowa. Remaster gry z 1987 roku, gry która nigdy nie powstała... 
#nintendoswitch #gry
ea163218-4517-4d17-a9b2-07d04ca3ff5b
d0e09a1b-36b7-49f8-8513-184bb925f978
67a55799-8cef-4cab-a186-7fa9c96a5cb1
b2f1fb6d-472e-4edf-af40-86c4ad02486b
835ec60c-8ede-44f8-a53f-5a0b3d6dff67
JozefStalin

@Tendonin jakoś srednio mnie przekonuje ten "cudowny" styl graficzny, wygląda jak pikselart z głównej hejto tylko gorzej, bo sklada się tylko z trzech/czterech kolorów. Może jestem ignorantem a w trakcie gry aspekt ten jest wykorzystywany w jakiś ciekawy sposób ale według wstępnej oceny po obejrzeniu gameplayu nie widzę nic szczególnego

Tendonin

@JozefStalin to nie jest pixelart. To jest zupełnie inne zagadnienie. Pixelart o którym piszesz jest zwykłym obrazem rysowanym piksel po pikselu przy czym zwyczajowo nie stosuje się zbyt wielu kolorów na jednym obrazie. Tutaj tego nie ma bo tu ciężko mówić o niestosowaniu wielu kolorów gdy technologia CGA oferuje ich tylko 16 jako całość wszystkich dostępnych, a gra wyświetla ich maksymalnie 4 jednocześnie.

Pixelart który przywołujesz to znacznie młodsza technologia od tej użytej w tej grze.

JozefStalin

@Tendonin napisałem "wygląda jak pikselart", pozdrawiam

Pablo_Ecovaro

Styl graficzny bardzo ciekawy i już chciałem pisać że mógłby męczyć oczy na dużym ekranie ale zobaczyłem tag o Switchu.


Co do tego wstępu z grami triple AAA to myślę że to wynika z ich niezmienności, duże studia są sterowane przeważnie przez inwestorów którzy chcą bezpiecznego zysku co prowadzi do bezpiecznych gier które nie próbują niczego nowego. Też przeważnie nie lubię już gier ubisoftu i za ich najlepszy okres uważam trylogię PoP, Heroes 5 Jade Empire czy wczesne rayman. Obecnie 3/4 gier ubisoftu to open world checklist'a ale np przy pierwszej grze po zmianie podejścia do AC czyli origins bawiłem się dość dobrze.


Wydaje mi się że to dobrze że jest tak duży wybór typów gier bo każdy znajdzie coś dla siebie

Zaloguj się aby komentować