Armaf Club De Nuit Urban Man Elixir
Jako człowiek, którego pierwszymi świadomie kupionymi perfumami były CDNIM musiałem sprawdzić Urban Elixira. Na angielskiej fragrze w większości bardzo pozytywne opinie, dużo głosów, że zapach bezpieczny, łatwy i przyjemny, no więc poszedł blind buy, tym bardziej, że 190zł to nie majątek.
Pierwsze wrażenie, dosłownie po sekundzie od aplikacji na nadgarstek - Dior Sauvage, ambroxan, podobieństwo wręcz uderzające. Ale to trwało dosłownie sekundę, bo zaraz potem weszły cytrusy i to weszły na pełnej. W porównaniu do CDNIM Parfum, otwarcie trochę gładsze i mniej syntetyczne.
Po jakiś 10 minutach cytrusy cichną i wchodzi serce. Podobieństwo do Diora nadal duże, ambroxan siedzi, do CDNIM chyba żadne, przynajmniej mi się te zapachy nie kojarzą. O wyczuwaniu innych nut w moim przypadku nie ma tutaj mowy, ot, kwiatowo, słodko-mdławo-mydlano, a w moim odczuciu po prostu nudno, mdło-słodko-mydlany, a co najgorsze, tani. Kojarzy mi się z jakimiś perfumami, być może to Jimmy Choo Man, które dostałem kiedyś dawno temu, patrząc na nuty część się zgadza.
Parametry atomowe.
Jak to z perfumami, każda kolejna aplikacja może przynieść jakąś odmianę w ich postrzeganiu, ale po pierwszym kontakcie daję łapkę w dół.
#perfumy
