Aby trochę rozruszać społeczność, mam taki temat do dyskusji.
Jak uważacie, czy jest jakiś wiek kiedy jest już "za późno" aby wejść w temat filmowania? Oczywiście nie mówię tu o filmowaniu wesel czy wydarzeń tego pokroju, lecz już coś bardziej artystycznego. Krótki metraż, eksperyment i pochodne. W niektórych dziedzinach/zawodach aby mieć szansę się wybić trzeba startować wcześnie. Czasami można zacząć później, ale trzeba zaangażować się na cały etat - ale też za coś trzeba żyć, a ze sztuki żyć raczej jest trudno.
Trochę skłoniło mnie do takich przemyśleń ponieważ sam jestem na etapie gdzie kończę edukację (znaczy się studia) i pora powoli myśleć, czy wybierać karierę w zawodzie (i mieć jakąś tam pewność finansową), czy próbować się realizować (artystycznie)? Oczywiście muszę dodać że moje wykształcenie "zawodowe", jest to coś co również bardzo lubię. Z drugiej strony czuję, że jest się młodym i może warto próbować, bo do zawodu zawsze można wrócić. Również mówię to z perspektywy takiej, iż mam kilka małych projektów za sobą, jakieś powoli realizuje, ale raczej większość to materiały do "szuflady".
Wątpliwości w sumie widzę w dwóch płaszczyznach:
  • pierwsza - finansowa - trzeba skądś mieć środki na życie
  • druga - organizacyjna - realizacja krótkiego metrażu wymaga zasobów ludzkich, a to wymaga nakładów finansowych (trudno znaleźć zapaleńców co by chcieli robić non-profit, co jest zupełnie zrozumiałe)
Jakie są wasze spostrzeżenia, doświadczenia?
#sztuka #filmowanie
Klamra

@AlcoMatt robię to zawodowo i mogę Ci powiedzieć, że żeby z tego żyć, trzeba się mocno namordować. Większość robót to chaułtura. Czasem zrobi się coś bardziej ambitnego. Ale żeby robić tylko artystyczne rzeczy i z tego żyć, to musisz być kurewsko dobry i mieć kontakty. Ale próbuj, może masz jakiś ukryty talent i ktoś Cię zauważy.

AlcoMatt

@Klamra No właśnie domyślam się, że aby z tego wyżyć, jest raczej ciężko. Trudno być obiektywnym wobec własnej twórczości, zazwyczaj jest się bardzo krytycznym - szczególnie mówię to z perspektywy iż wiele lat też bawię się w #produkcjamuzyki

Dotychczas udało mi się zrobić jedną rzecz w której rzeczywiście super się czułem (aczkolwiek nie tylko moja rola odegrała efekt) - coś na pograniczu eksperymentu i o dziwo nawet zostało to zakwalifikowane do jakiegoś jednego finału festiwalu. Mimo wszystko jedna jaskółka wiosny nie czyni.

Pomysłów mam dużo, rozpisanych scenariuszy, ale wszędzie widzę ten sam problem - braki w zasobach - głównie ludzkich, co odbija się na "jakości" . Mimo wszystko mam świadomość iż daleko temu do sensownego poziomu, ale staram się aby chociaż minimalnie trzymało się to "kupy". Szczególnie biorąc pod uwagę że wszystko jest robione właściwie z własnych środków - niemal zerowym budżecie.

Zauważyłem że zawsze jest opcja próbowania z YouTube, ale same filmy z "treścią artystyczną", raczej wybicia nie będą miały - domyślam się że trzeba też zrobić "content" dla niedzielnego widza.

Zaloguj się aby komentować