68 + 1 = 69 (hehe)
Tytuł: Final Fantasy VII Rebirth
wydawca: Square Enix
Rok wydania: 29.02.2024 (23.01.2025 PC)
Gatunek: jRPG
Użyta platforma: PC (Steam)
Czas do ukończenia: 80h
Ocena: 10/10
Druga część remakeu gry która oryginalnie wyszła jako jedność. W dalszej części będę często porównywał tę grę do FFVII Remake i będę o niej mówił jako jedynka, pierwsza część, itd. Będzie spoilerowo.
Grę zaczynamy tam gdzie w oryginale zaczyna się druga płyta, czyli w miasteczku o nazwie Kalm, leżącym zaraz obok Midgaru. Pierwsze co rzuca się w oczy to to, że postępy z pierwszej części c⁎⁎ja dają. Za samo posiadanie zapisów z jedynki i dodatku dostajemy po summonie. Nie ma jakiegokolwiek przeniesienia postaci do nowej części. Zaczynamy praktycznie od zera. Niby to dobrze, bo są gracze co nie grali w jedynkę i zaczynając od tej części nie będą pokrzywdzeni, ale ja jednak liczyłem na coś więcej.
Grafika
Gra wygląda dokładnie tak jak ją sobie zapamiętałem z czasów ogrywania za gówniarza. A tak na poważnie to to samo co z jedynką. Gra z czasów płyt CD została przeniesiona do teraz, jedna postać ma więcej polygonów niż cały poziom w oryginale. Jest dobrze, a nawet bardzo dobrze. Nie jest to jakiś majstersztyk z rewelacyjną grafiką ze śledzeniem promieni i takie tam. Jest to po prostu dobra, ładnie wyglądająca gra.
Muzyka
Tak jak i w jedynce, klasyczne kawałki w nowej aranżacji z pełną orkiestrą. Dla kogoś kto nie grał w oryginał pewnie nie zrobi wrażenia, dla mnie to było stanie w walce bez ruchu i słuchanie.
Gameplay
W odróżnieniu od jedynki mamy tutaj otwarty świat. Jest on podzielony na kilka regionów pomiędzy którymi musimy się przemieszczać, ale generalnie w porównaniu z korytarzami pierwszej części jest bardzo duża swoboda. Mapa świata jest podzielona na kilka regionów. W każdym z nich mamy do zrobienia kilka znajdziek, które w ogóle nie wpływają na fabułę. W końcu są chocobosy, ale zupełnie inne niż w oryginale. Nie ma tutaj hodowania ptaków aż wyjdzie złoty. Każdy region ma swoją wersję chocobosa ze swoimi unikalnymi zdolnościami.
Walki pozostały prawie że nie zmienione. Znowu mamy typowy dla jRPG system turowej walki przeniesiony na dzisiejszej standardy. Jest pasek ATB, jest impreza. Nowością są ataki typu synergy. Po wykorzystaniu odpowiedniej ilości ataków/czarów postacią którą kierujemy jak i drugą można odpalić wspólny dla tych postaci atak. Podoba się to dla mnie, ciekawa mechanika.
Wrażenia
Bardzo dobre rozwinięcie pierwszej części. Bardzo dobra podstawa pod zamknięcie trylogii. Dla gracza który nie grał w oryginał może nie zrobić wrażenia, jednak dla samej fabuły trzeba dać mu szansę. Na liczniku osiemdziesiąt godzin bo zrobiłem praktycznie wszystko co się dało przy pierwszym podejściu.
Może trochę minusów. Gra jest przesiąknięta mini-grami gdzie trzeba naciskać odpowiedni guzik w odpowiednim czasie. Dwa razy odbiłem się od tej gry Raz gdy dotarłem do Gold Saucer gdzie musiałem mini-gierki robić i drugi raz przy... powrocie do Gold Saucer gdzie musiałem mini-gierki robić. Pod tym względem gra jest mocno irytująca.
Z niecierpliwością czekam na trzecią, zamykającą część.
#gamesmeter
