111 + 1 = 112
Tytuł: Not Till We Are Lost
Autor: Dennis E. Taylor
Gatunek: science fiction
Ocena: 5/10
Powrót do formuły znanej z części 1-3, czyli przeplatające się historie zawierające różnorodne motywy sf.
Niestety poziom jest nierówny, a historie nie za bardzo łączą się w jakąś sensowną całość, tylko wyglądają jak zbiór opowiadań ze świata Bobów pomieszanych żeby udawać powieść. Z Wielkim Zagrożeniem wrzuconym na koniec, przez które mamy czekać na kolejną część. Którą pewnie przeczytam, ale jak nie będzie lepiej to będzie moja ostatnia. :P
[MOŻLIWE SPOILERY] (bardziej do poprzednich części)
- Najlepszy, bardzo fajny wątek to ten Ikarusa i Dedalusa, którzy natrafili na wormhole'a i eksplorują to, co znaleźli po drugiej stronie
- Niezły, ale bardzo słabo rozwinięty, to budowa Quinniverse i wymiana kulturalna bobrodziobaków z ludźmi
- Niezły, ale pozbawiony znaczenia i wtórny to Howard i Briget pomagający kolejnemu inteligentnemu gatunkowi na niższym poziomie rozwoju w jego problemach. Ile można
- Zmarnowany to budowa AI przez Skippies, którzy ignorują zasady bezpieczeństwa i zachowują się przez całą książkę jak debile
- Sporo nudy o tym jak to Boby robią projekty, zwołują zebrania itd. oraz trochę nudy o polityce
Literacko też nadal szału nie ma. Jak to jeden z Bobów w książce podsumował "I tried for a more dramatic description, but even as a posthuman computer, I had all the poetic talent of a hammer." A szkoda, bo jak autor wymyślił że kolejne Boby się różnią, to mógłby tym uzasadnić też jakieś zabawy formą.
#bookmeter #ksiazki #czytajzhejto #sciencefiction #scifi
