10.10


— Wie pan przecież, zgodziliśmy się, że [gablota] będzie używana tylko w celach badawczych, nadrektorze. Sam pan podpisał edykt.

— Podpisałem? Nic takiego nie pamiętam, Stibbons.

— A ja pamiętam bardzo dokładnie, nadrektorze. To było zaraz po sprawie pana Floribundy.

— Który to? — zainteresował się Ridcully. Wciąż szedł naprzód, bardzo zdecydowanie.

— To ten, który poczuł się trochę głodny i poprosił gablotę o kanapkę z bekonem, żeby zobaczyć, co się stanie.

— Wydawało mi się, że cokolwiek wyjęte z gabloty musi do niej wrócić, nim minie 14,14 godziny w okresie.

— Tak, nadrektorze. Jednak wydaje się, że zachowaniem gabloty rządzą dziwne reguły, które nie do końca rozumiemy. W każdym razie pan Floribunda bronił się, twierdząc, iż sądził, że to czternastogodzinne ograniczenie nie dotyczy kanapek z bekonem. Nie powiedział o tym nikomu, więc studenci na jego piętrze zostali zaalarmowani dopiero jego krzykami około czternastu godzin później.

[...]

— Zrobił to, żeby sprawdzić, co się stanie, tak? — zapytał [Ridcully] z satysfakcją.

— Tak mówił, nadrektorze — potwierdził Myślak.

— I było to wbrew moim wyraźnym poleceniom?

— Tak. Absolutnie i zdecydowanie. — Myślak dobrze znał nadrektora i miał już przeczucie, jak sprawa się zakończy. — A zatem, nadrektorze, muszę nalegać, by został…

[...]

— No cóż, to duch czystej pracy badawczej — odparł nadrektor. — Badamy, jak możemy próbować ocalić naszą deskę serów. Wielu uzna, że nie ma szlachetniejszego celu. A co do młodego Floribundy… [...] Proszę go awansować. Nieważne, na jakim jest teraz poziomie, proszę go przesunąć na wyższy.

[...]

— Mógł przy tym zniszczyć cały uniwersytet, nadrektorze!

— To prawda. W tym przypadku zostałby surowo ukarany, gdybyśmy tylko zdołali odszukać cokolwiek, co po nim zostało. Ale nie zrobił tego, ponieważ miał szczęście, a potrzebujemy magów, którym ono sprzyja. Proszę go awansować na moje osobiste polecenie, bez żadnego wuzeta [Ridcully odkrył, że większość pism podpisuje Myślak w/z nadrektora]. A przy okazji, jak głośne były jego krzyki?

— Prawdę mówiąc, nadrektorze, ten pierwszy był tak pełen emocji, że trwał jeszcze długo po tym, jak panu Floribundzie brakło tchu. I najwyraźniej zyskał niezależną egzystencję. To znowu magia rezydualna. Musieliśmy ten krzyk zamknąć w piwnicy.


Dziesiąta seria cytatów zachęcających do #czytanie a w niej - "Niewidoczni Akademicy", Terrego Pratchetta. Ta seria również będzie liczyła 12 cytatów, mam nadzieję, że uda mi się wrzucać codziennie.


#uuk #terrypratchett #ksiazki #cytaty #seria #niewidoczniakademicy

Komentarze (0)

Zaloguj się aby komentować