Wczoraj była największa buteleczka, a dziś najmniejsza. HAO Al Oud wjechał globalnie i od razu pożałowałem, że nie mam go więcej.
Piękna róża zmiksowana z paczulą. Wyszła ciemna, ziemista i mało słodka. Czuć też szafran, ale taki przyjemnie świdrujący nos. Daleko mu do dusiciela. Ogólnie jak ktoś zna i lubi TF Noir de Noir to tutaj jest podobny vibe, ale z kompletnie uciętą słodyczą Forda. No, ale co z tym oudem? Jest i to mocno wyczuwalny. Bardzo przyjemne drewienko, gładziutkie. Po 4h nadal czuje go na sobie jak 30min po aplikacji, więc ma zadatki na mocarza.
Pod postem nie ma foty, bo Google po wpisaniu nazwy głupieje. Nie znam też ceny z tego samego powodu. Uczciwe wydawało by mi się coś około dyszki za ml. Nie zdziwię się jednak jeśli jest drożej, bo jakość jest top i kompozycja sztos. Po skończeniu Forda mocno bym się zastanawiał czy nie wolałbym tego gagatka. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#perfumy #recenzjeperfum