Salam alejkum!
Gdy zaczęły mnie interesować #perfumy z naturalnym oudem, to czytałem tutaj, że Ajmal Amir One jest świetny na wejście w te klimaty, taki przyjemniaczek z pazurkiem, no i rzeczywiście, jest całkiem spoko i bez większych kontrowersji. Natomiast o Amir Two czytałem, że tu już nie ma żartów, zawodnik wagi ciężkiej, agar wjeżdża na pełnej - no, taki mniej więcej zapamiętałem przekaz. I co się okazało? Jest to jeszcze większy przyjemniaczek od A. One. Zaczyna się agarowo, ale z każdą minutą róża gra coraz większą rolę i wybrzmiewa do samego końca. Być może są tam i inne nuty, ale jest to tak dobrze zblendowane, że trudno je wyłapać. Wczoraj dałem 1 strzał na zgięcie ręki i nadal czuję te różę. Moim zdaniem to od drugiego Amira powinno się zaczynać przygodę z perfumami agarowymi.

