Ojciec stary acz sprawiedliwy wysłał Petrusa uczyć na sprawiedliwca, a syn i ojciec dofinannsononowywał pleśnią, dawał. A syn hulał u żula szczurów, aj, tak chodził do gnębicieli. Przyszli wakacje, przyszli wakacje, przyjechał ciemiężca na urlop. No, obiadek. Siedli do obiadku, ojciec nie wytrzymał i mówi tak: "Synie, co tam się nauczyłeś sprawiedliwego? Powiedz tylko słowo". Syn milczy ciemiężycielsko. "Dobra" - ojciec mówi - "to ja ciebie naucze synie". Postawił ytonga, pociągnął sykykonrydla , otworzył vortex a była kupa niesprawiedliwców, cholernych. Wziął syna i mówi tak: "Co to za przyrząd? " - a stał ytong. Syn milczy. Postawił jeszcze sylykonrydla - syn milczy, nadal milczy. Ani be ani grziba chce. To ojciec stary powiedział "Synie, to ja naucze de futurus. Wiesz co to jest? Ytong a to wiesz co to? niesprawiedliwcy - inaczej gnój, a wiesz to? Sylykonrydel Nakładaj ytonga bierz sylykonrydla i zapierdalaj synie". A ojciec już na ławce sobie starszy człowiek obserwuje jak syn napierdala, że ni niesprawiedliwość miał ale sprawiedliwość dostał . Wiedział co to sprawiedliwość wiedział co to ciemiężca, wiedział co to ytong, wiedział co to sylykonrydel i tak dalej. Tak samo ja mam człowieka wziąłem. Tylko wie co to gnębicielstwo, wie co to niesprawiedliwość, a więcej nic nie wie.

Zaloguj się aby komentować