Moja propozycja do konkursu w temacie Rock:
Zespół: The Cure
Album: Disintegration
Data wydania: 1989
Ech.... Co tu dużo pisać. Album genialny, nafaszerowany utworami których można słuchać solo w pętli po kilka godzin i się nie znudzą.
Dla mnie dosyć osobisty, jeden z niewielu które leżą "pod ręką" na półce obok łóżka w sypialni odsłuchiwany na discmanie.
Ale do rzeczy:
zaczyna się "pościelowo" i niewinnie - Plainsong, który usypia czujność słuchacza. Następuje bang!, czyli trochę szybszy Pictures of You z genialnym, długim wejściem, a potem jest już z górki: Lovesong, Last Dance, Lullaby (z genialnym teledyskiem), Fascination Street, tytułowy Disintegration czy Homesick. Grubo, ale mamy tutaj ponad 72 minuty muzycznej uczty. Przypomnę że na regularnej płycie CD dało się upchnąć 74 minuty muzyki. Można powiedzieć, że Smith.i spółka wypełnili ją na maksa i do tego samą muzyczną śmietanką.
Album uznawany za finał poszukiwań stylu zespołu i jeden z najlepszych jakie stworzono w kategorii muzyki rockowej.
Rozpisałem się, ale ten album tego wymaga
Zapraszam do odsłuchu:
https://youtube.com/playlist?list=OLAK5uy\_mYrnV4E8b8hT9U839ul4MYFp7Xaz7HhtA
#rock #thecure #kacikmelomana

