Mój znajomy pracuje w jednym z serwisów telefonów w Białymstoku. Opowiadał mi, że raz przyszedł do niego starszy pan o lasce. Śmierdziało od tego pana, jakby ostatnio widział wodę i mydło kilka lat temu. Oświadczył, że jest przewodniczącym jakiegoś BIO czy coś - kolega nie pamięta już dokładnie. 
Po chwili ten pan wyjął telefon i stwierdził, że chyba w jego telefonie jest duch, bo telefon leży na stole i samo się coś włącza, sam gdzieś dzwoni, sami otwiera „to miejsce” ze zdjęciami. Dodał, że ma być naprawione, bo jak nie to pójdzie pismo do komendanta. 
Znajomy był przekonany, że odwiedził go jakiś chory psychicznie, ale postanowił sprawdzić telefon pana „śmierdzącego”. Okazało się, że faktycznie „telefon robi coś sam”, a dokładniej jest na nim zainstalowana aplikacja do zdalnej kontroli.
Pierwsza myśl wirus. Szybkie sprawdzenie oprogramowaniem antywirusowym nie dało żadnych rezultatów. Znajomego zaskoczyło jednak coś jeszcze. Otóż nikt nie próbował wykraść danych, ale zdalnie z tego telefonu wchodził na Wykop i wrzucał zdjęcia, które wcześniej pobrał z profilu innego faceta na Facebooku. Ten ktoś pisał też rożne komentarze, że jakiś Sławek robi dobrze i pomaga, a nie hejtuje - Sławek to był inni facet niż ten, którego prywatne zdjęcia były wrzucane na Wykop. 
Znajomy postanowił usunąć aplikację do zdalnego dostępu, a tu nagle telefon od „Ryśka”. Straszy Pan odebrał, a że miał głośnik ustawiony na maksa, to było słychać „Krzysztof gdzie Ty jesteś? Co Ty chcesz robić? Nie słuchaj nikogo, bo chcą cię wsadzić do DPS. Musisz szybko wracać do domu i pamiętaj, że będę Ci pomagał do końca życia”. 
Starszy Pan wsadził swój telefon do kieszeni i wyszedł szybko bez żadnego słowa. Nietypowa sytuacja.
#kononowicz
Visenna

Brzmi jak bajka, ale znając sytuację, może być prawda xD

Zaloguj się aby komentować