Ludwik Maria Staff, Bóg-człowiek (ze zbioru Zgrzebna kantyczka), 1922


Po dniu przez drogi bieży i pastwiska,


Przez ludne miasta i ciche pustelnie...


„Jo-hej!“ radosny głos wola weselnie,


I jak fontanna śmiech z ust jego tryska.


A kędy ujrzy ludzi, niepodzielnie


Oddanych cichej pracy bez nazwiska,


Owoce słodkie pomiędzy nich ciska:


„Jedzcie. To ciało me dojrzałe dzielnie“.


Kruże źródlanej rozdawa im wody:


„Pijcie. To bowiem krew ciała mojego.


„Na mą pamiątkę wznawiajcie te gody“.


Lecz w noc, gdy gwiazdy snów człowieczych strzegą,


W innej snom ludzkim postaci się zbliża:


Upiór, gwoździami przybity do krzyża.


Ilustracja: Francisco Goya, Disparate de miedo (pol. Szaleństwo strachu), druga rycina z cyklu Los disparates (pol. Szaleństwa), 1823-24

83461ae2-26f9-423b-907b-19f0a6cee526

Komentarze (0)

Zaloguj się aby komentować