Kilka fragmentów pochodzących ze wspomnień góralki dorastającej w dwudziestoleciu międzywojennym. Fragmenty dotyczą dawnych sposobów radzenia sobie z wszelkim nawiedzającym domy robactwem(i pasożytami).


Karaluch

"Nieraz miałam okazję widzieć dorosłe osobniki przebiegające po rozpalonej do czerwoności blasze pieca kuchennego. Tego nieprzyjemnego owada zwalczano w bardzo prosty sposób. Codziennie przed snem myliśmy nogi w dużej miednicy(czwórka dzieci, przeważnie chodząca boso), którą z brudną wodą z mydłem pozostawiano w kuchni na noc. Rano powierzchnia wody pokryta była martwymi karakonami. Ponadto w domu trzymano jeża, który nie tylko zjadał karakony we wszystkich stadiach rozwojowych, ale potrafił ryjkiem wyłuskać kokony ze szpar między deskami. Podłogi myto co tydzień, a zamiatano codziennie. W ten sposób do szpar trafiały kokony, a z nich rozwijały się młode osobniki".


Wesz ludzka

"W niedzielne popołudnia matki siadały przy oknach i iskały swoje dzieci. Szukały we włosach wszy i je zabijały, a widoczne gnidy ściągały paznokciami. Idąc ulicą widziałam wielokrotnie matki dbające w ten sposób o higienę dzieci. Moja mama również to czyniła. Włosy po umyciu szarym mydłem płukano naftą, która miała ograniczyć wszawicę".


Wesz łonowa

"Usuwano je mechanicznie, głównie przy myciu lub kąpieli".


Pluskwa domowa

"Gaździny dość dobrze radziły sobie z tym pasożytem zewnętrznym. Przykładały lampę naftową do ściany kierując koniec szkiełka ku szparze z pluskwami, które spadały do płonącej lampy i spalały się. Czuliśmy wtedy na początku bardzo przyjemy zapach fiołków, który szybko zamieniał się w odór. Drewniane łóżka co roku przy wiosennych porządkach wynosiło się na podwórze i polewało wrzątkiem. W łóżkach była jedynie żytnia słoma, którą co roku się wymieniało".


Mucha domowa

"Dawniej zwalczano powszechnie muchy za pomocą lepów, które zwisały przypięte(głównie w kuchni) do drewnianej powały. Bardzo szybko były całkowicie oblepione martwymi owadami. Do dzisiaj bije się muchy packą".


Świerzbowiec ludzki

"Mój brat cierpiał na to i sam się wyleczył. Rozgniatał łebki zapałek zawierające siarkę i mieszał z piaskiem. Nacierał tym mocno swędzące miejsca, czasami aż do krwi".


Owsik ludzki

"Moja mama podawała nam buraki ćwikłowe z chrzanem, co usuwało z jelita owsiki przy defekacji".


#necrobook #owady #pasozyty #wspomnienia #gorale

4425a4d9-e83d-4804-9303-5d9f7600ad20

Komentarze (1)

mk-2

@AbenoKyerto zjesz buraczki nie masz sraczki

Zaloguj się aby komentować