
Święta to magiczne chwile dla wielu. To czas obdarowywania bliskich prezentami, zwierząt, które w Wigilię przemawiają ludzkim głosem, ubierania choinki... A także czas, w którym można zostać zjedzonym przez ogromnego i upiornego kota… Przynajmniej według Islandczyków. Dziś chciałbym przybliżyć na blogu opis tej bestii – przed Wami Jólakötturinn.
Jólakötturinn (Jólaköttinn), czyli tłumacząc Julowy Kot (Yule to nordycka nazwa święta przesilenia zimowego, a także współczesne określenie Bożego Narodzenia w krajach skandynawskich), to zwierzę należące do Grýli, złowrogiej trollicy lub czarownicy z islandzkiego folkloru. Co roku w najdłuższą noc kot wielki jak dom wyruszał na łowy ze swojej górskiej kryjówki i zjadał tych, którzy w ciągu minionego roku nie dostali nowego ubrania (przeto pamiętajcie – ciepłe skarpety muszą obowiązkowo znaleźć się w prezentach dla Waszych bliskich!). Dlaczego akurat kryterium ubioru decydowało o dostaniu się do jadłospisu Jólakötturinna?
By lepiej to zrozumieć, musimy wyobrazić sobie surowy tryb życia osadników na Islandii. Ta wulkaniczna wyspa położona jest na środku oceanu gdzieś na krańcu znanego świata, smagana silnymi wiatrami i cechująca się niskimi temperaturami północnego klimatu. Do tego małe zadrzewienie wyspy, lodowce i aktywne wulkany. Nie brzmi to jak ciepły i przytulny kurort, a jednak od wielu stuleci jest nieprzerwanie zamieszkana. Jednym z podstaw islandzkiej gospodarki na przestrzeni wieków była hodowla owiec, zarówno na mięso jak i ze względu na wełnę, z której następnie wytwarzano ubrania. I to właśnie ciepłe odzienie pozwalało między innymi przetrwać w nieprzyjaznym arktycznym klimacie.
Wyprodukowanie nowych ubrań było więc jednym z elementów przygotowania się do nadchodzącej długiej i ciemnej zimy. Tak więc groźba zjedzenia przez Jólakötturinna miała motywować do pracy, zwłaszcza przy produkcji odzieży. Hodowcy mobilizowali w ten sposób swoich pracowników – ci z nich, którzy spisali się przy wypasie owiec, ich strzyżeniu, oraz przetwarzaniu wełny na koniec sezonu dostawali od pracodawcy nowe ubranie. Z czasem islandzcy rodzice również zaczęli straszyć leniwe dzieci wizją zjedzenia przez olbrzymiego kota. Jedynym wybawieniem było bycie grzecznym i pracowitym przez cały rok, by zasłużyć na nowe odzienie (i tym samym na życie poza żołądkiem Jólakötturinna).
Nie tylko pracowitość może uratować przed Julowym Kotem. Także miłosierdzie i pomoc najbiedniejszym jest niezbędna. Niektórzy, zwłaszcza biedne dzieci, nie mogą same polepszyć swojego losu. Jólakötturinn jest w tej wersji metaforą biedy, która może się bardzo źle skończyć.
#necrobook #swiatecznekoty #mityislandzkie #wierzeniaizwyczaje