Histoires de Parfums / Encens Roi
Encens Roi przywitał mnie gęstym obłokiem dymu prosto z kościelnej kadzielnicy. Jednak zapach bardzo szybko się ociepił, dosłownie w ciągu kilku sekund gdzieś w tle do smugi dymu dołączył pikantny wręcz gorący akcent, który wprowadził kontrast dla zimnego kadzidła. Kilkanaście minut później na scenę wkroczył charakterystycznie ostrawy szafran i syntetyczny europejski “oud”, czyli nie żadne tam obory, ani też kwiatowe bogactwo szejka, tylko nieskomplikowane trochę przypalone drewienko. Z czasem całość się wygładza i choć kościelne kadzidło towarzyszy przez cały czas, to zostaje ugrzecznione przez ciepły i przytulny charakter bazy. Głęboki drydown kojarzy mi się z Olfactive Studio Woody Mood. Wiem, że użyto zupełnie innych składników, ale osiągnięty został zbliżony efekt drzewno-kakaowo-dymny, który batdzo mi się podoba. Ładny zapach, noszalny i nie nudzi, tylko parametry przeciętne.
#perfumy #smrodysaradonina
