Agatho / Giardinodiercole
Długo zwlekałem z recenzją Ogrodu Herkulesa, bo zapach jest złożony i nie tak oczywisty jak mogłoby się wydawać po teście nadgarstkowym. Na fragrze można trafić na porównania do Amouage Epic, ale uważam je za równie wiarygodne jak recenzję po nutach i jak mniemam napisane zostały po przelotnym niuchnięciu z korka albo z d⁎⁎y kolegi, gdyż podobieństwo jeśli jakieś jest (można na siłę się doszukać wspólnego mianownika kadzidlano-ziołowego), to trwa kilkanaście sekund.
Ja w Giardinodiercole Epica nie widzę. Mój własny zaś nos w otwarciu najwięcej wyczuwa jałowca z raczej grzecznym kadzidłem. Gdzieś na dalszym planie towarzyszy im czarny pieprz oraz odrobina lawendy i szafranu. Miłośnikom przypraw może się podobać, natomiast delikatne noski w tym momencie może również zniechęcić, gdyż łatwo sobie wyobrazić, że mieszanka jest dość ostra i świdruje w nosie.
Magia natomiast dzieje się potem. Rozwinięcie zapachu jest drzewno-ziołowe. Pojawiają się suszone zioła, ciemnozielone i gorzkie. Konstrukcja drzewna nie jest zaś w typie tartacznym i pylistym, a ma charakter leśny. Za sprawą paczuli, labdanum i akcentów drzewnych, którym cały czas towarzyszy jałowiec z kadzidłem doświadczam różnych aspektów kojarzących się z zapachem lasu: usłana igłami ściółka, suche połamane gałęzie, gdzieniegdzie leży spruchniały pień drzewa zdobiony licznymi korytkami wyżłobionymi przez korniki. Mam subiektywne luźne skojarzenia z Bois Noir Roberta Pigueta, tylko las w Giardinodiercole jest mniej mroczny, mniej w nim zbutwiałych pni, więcej zwykłych drzew, gałęzi i przestrzeni, a przez korony drzew przezierają promienie słońca.
Na mnie Giardinodiercole ma trwałość całodniową, ale projekcja jest mocno przeciętna. Tester z zastępczym korkiem niestety nie prezentuje się zbyt urodziwie, ale mając na uwadze fakt, że za różnicę w cenie można kupić inny flakon perfum, jestem w stanie to przeboleć. Na razie uważam go za mój najlepszy blind tego roku.
#perfumy #perfumyniszowe #recenzjeperfum #smrodysaradonina

