Ode mnie z pracy jechali ludzie do Meksyku w delegację na fabrykę na uboczu miasta. W pewnym momencie słyszeli strzały ze średniej odległości jak byli na zewnątrz. O i przerażeni i się rozglądali co się dzieje a Meksykańce co z nimi szli to na wyjebce, że "a to kartele się pewnie ze sobą znowu żrą". Ludzie w tym kraju są chyba już do tego mocno przyzwyczajeni.
Człowiek skończył Narcos oraz Narcos: Meksyk oglądać, w kolejce El Chapo a tu widzę neverending story na kolejne filmy. Ogólnie polecam dwa pierwsze - wkurza trochę, że zdarzają się wymyślone zdarzenia, na szczęście praktycznie te mało istotne, np. była wzmianka o zamachu na premiera Hiszpanii, a nic takiego nie miało miejsca. Niemniej można się sporo dowiedzieć w fajnej wielowątkowej historii jak te struktury tam działają i czemu nawet ludność była za nimi (czasem dawali hajs ludziom czy inwestowali w szkoły itp.).
Szkoda tego kraju, wydaje się fajny kulturalnie, ludność ma mocne przywiązanie rodzinne, kuchnia jest naprawdę świetna, muzyka nawet fajna (ponoć analogiczna do naszego disco, latino lubię disco nie cierpię xD), tylko mocno niebezpieczny. No i ta pomarańczowa kolorystyka wszędzie ledwo się granicę przekroczy #pdk ( ͡° ͜ʖ ͡°)