Kurde Opie robiliśmy projekt w pewnym mieście na Śląsku. Celowo nie piszę gdzie bo może się tu trafi nabywca mieszkania w tym cudzie budowlanym. Pominę fakt że budowa wciąż nie odebrana mimo zakończenia budowy. Schody źle zrobione, złe strefy ewakuacyjne i masa innych pierdół za które na szczęście nie my odpowiadamy. My robiliśmy tylko prąd. Ale do rzeczy. Wszystkie ekipy na budowie, przykleiły nam łatkę pedałów bo żaden z nas nie pije. Co dla nich było nie do pojęcia. I teraz pare kwiatków. Przyłapany przeze mnie jeden z murarzy oddający mocz w świeżo skończonym mieszkaniu na podłogę, tłumaczył się tym że na dół daleko a toiek na drugim końcu placu a on już nie mógł wytrzymać. W mieszkaniu jebało amoniakiem tygodniami, z tej samej ekipy panowie srali do wiaderek i zostawiali te wiaderka wewnątrz mieszkań, oddawanie moczu do nie skończonej kanalizacji to też była norma. Przez rok pracy tam byliśmy świadkami kilku poważnych wypadków, upadek z rusztowania, urwanie ręki przemysłową betoniarką, upadek ze schodów bo nie było poręczy i zabezpieczeń, wszyscy poszkodowani mocno pod wpływem. Jak zaczynałem te przygodę ponad rok temu to myślałem że czasy pijaństwa na budowach już dawno za nami, jak bardzo się myliłem.