Pojechał sobie człowiek do rodziców na pogawędkę. Zjeżdżając z trasy zobaczyłem psa. Tak jakby coś szukał. Ale pomyślałem sobie "pewnie komuś uciekł". Kiedy wracałem po kilku godzinach, ten pies wciąż tam był. Zauważyłem też, że był w obroży. Pewnie ktoś biedaka porzucił na pastwę losu.

Nie wiem dlaczego ale jakoś mną to wstrząsnęło. Wracałem rozbity wewnętrznie. Wciąż myślę o tym psie...
#przemyslenia
roadie

@GitHub a może komuś uciekł rzeczywiście? Ja miałem kiedyś podobna sytuację, akurat pies to był blablador więc nie bał się podejść do mnie. Na smyczy był breloczek z numerem telefonu, zadzwoniłem i się okazało ze uciekł z domu niedaleko

GitHub

@roadie teraz będę sobie w brodę płuc że się nie zatrzymałem :D

No oby tak właśnie było :)

roadie

@GitHub weź bo teraz ja będe miał wyrzuty sumienia, że Ty masz przeze mnie wyrzuty sumienia

AndrzejZupa

Błąd...ale przejdź ponad tym...#wobroży...będzie happy end.

Kubilaj_Khan

@GitHub ja w podobnej sytuacji zatrzymałem się i wziąłem psa do domu. Ktoś porzucił rasowego labradora. Co za debile.

Mor

Ale nie wystarczająco rozbity, żeby się zatrzymać i sprawdzić?

GitHub

Później przyszła ta myśl że mogłem. No ale nie wróciłem się

Zaloguj się aby komentować