Podsumowanie targów Vivelo na stadionie narodowym

Pierwszy raz w życiu przyjechałam do Warszawy i w sumie chęć pozwiedzania była większa niż chęć uczestnictwa w targach, których program jakoś nie do końca mnie zachęcał. 
Ogromny plus mają dla mnie za rozplanowanie. Stoiska wydawnictw są w dwóch rzędach, więc można obejść dwa razy stadion, raz od wewnętrznej i raz po zewnętrznej, żeby odwiedzić wszystkie stoiska. Nie ma krążenia i zastanawiania się "czy ja tutaj już byłam?".
Toalety (mam malutki pęcherz, więc to dla mnie ważny punkt) są na każdym kroku, tak samo jak punkty gastronomiczne.
Autoreczki mają swoje miejsce na płycie głównej, więc można odwiedzać targi omijając z daleka stada nastolatek. 
Na dole są punkty antykwariatów i sklepików z różnościami okołoksiążkowymi, okołokomiksowymi i okołogrowymi. 

Nie polubiłyśmy się z Warszawą i pewnie nie wrócę do tego miasta na targi. Musiałam wyjechać wcześniej niż planowałam, więc nie spotkałam wszystkich autorów, których chciałam, trudno jest mi więc ocenić całe targi. Były rzeczy, które mnie zachwyciły (czyste toalety bez kolejek) i takie słabsze jak to, że wiele wydawnictw zrezygnowało z udziału. Wielu ciekawych autorów będzie podpisywać swoje książki na innych targach w przyszłym tygodniu pod pałacem kultury. Ja mam jednak daleko do Warszawy i nie mogę być za tydzień, teraz wykorzystałam długi weekend jaki mieliśmy u nas w pracy.
Przywiozłam trochę literatury azjatyckiej, głównie japońskiej, trochę reportaży z Czarnego, trochę zabawnych kryminałów i odrobinkę fantastyki. 

#ksiazki #czytajzhejto #ksiazkikatie
15cbc24f-edca-493f-8b79-42dd3646794c
bojowonastawionaowca

@KatieWee absolutnym bezsensem jest podział targów na dwa wydarzenia, szczególnie tak blisko siebie czasowo. No ale niestety, pieniądze...

Zaloguj się aby komentować