Komentarze (14)

lactozzi

@Banan11 rozumiem, że bilet by nie obejmował pociągów IC z rezerwacja miejsc? Chyba chodzi jedynie o regio i transport miejski.


Ciekawi mnie zdanie:

Docelowo system miałby obejmować cały transport publiczny, na zasadzie dobrowolności.

Czyli, że płacą chętni? O_o

FoxtrotLima

@lactozzi pewnie chodzi o to, że różne zrzeszenia transportu i inne MPK mogłyby, ale nie musiały dołączyć.

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@lactozzi oczywiście, że by nie obejmował, ale tak po prawdzie... dziwi cię to? Bo mnie nie i to nawet nie ma nic wspólnego z faktem, że PKP jest spółką państwową. Po prostu byłby za duży rozstrzał cenowy między biletem na takie IC, już nawet nie będę mówił o pendolino, a lokalne koleje, SKMki i tak dalej. Przykładowo jeśli weźmiemy ceny za lokalne koleje, jak na przykład KŚ, skąd jestem, to za bilet z mojej mieściny do Katowic, gdzie robię, płacę prawie 30 zł. Brakuje kilku groszy. Normalny, tam i powrót. Czy to dużo czy mało- nieistotne, to jest punkt odniesienia. Jednocześnie jeszcze kilka lat temu kupując taki bilet kupowało się go automatycznie na całą linię, a nie na odcinek, i na tym bilecie była również możliwość jazdy autobusami i tramwajami po samych Katowicach, a po drobnej dopłacie- po całej aglomeracji śląskiej. I to było zajebiście wygodne, bo kupowało się 1 bilet, był ważny cały dzień i można było do oporu jeździć Katowice-Zwardoń, Zwardoń-Katowice, tramwaje, autobusy, do oporu, a mając na uwadze, że z dworca jeszcze do biura jest kawał drogi, to nie trzeba było szaleć z kupowaniem biletu czy doładowywaniem tej magicznej dyskietki, tylko jechało się na już kupionym bilecie. Jednym i tym samym, przez 24 godziny. Co prawda busy/tramwaje tylko w Katowicach albo aglomeracji, więc... Bielsko, Pszczyna czy Tychy nie, ale zawsze to duży plus.


Potem przyszła aktualizacja rozkładu jazdy i jadąc pierwszy raz w kasie zostałem uświadomiony, że takiego biletu już nie uświadczysz, bo go zlikwidowali. Czemu? Nikt oficjalnie nie podał przyczyny mimo że wszyscy wiedzieli o co chodzi- "nie opylało się". Ale za to cena "normalnego" już biletu- bez busów, bez tramwajów gdziekolwiek i odcinkowego, a nie liniowego- magicznie podskoczyła o 2 zeta do obecnej ceny oscylującej w granicach prawie-że-30 złotych. Jak to szło... "może dostaniesz mniej, ale za to zapłacisz za to więcej". Inni wynaleźli na to modne pojęcie "shrinkflacji".


I teraz wyobraźmy sobie, że ma powstać 1 taki magiczny bilet, który nie tylko zawiera lokalne pociągi, nie tylko wszystkie koleje śląskie, małopolskie, wielkopolskie, mazowieckie, regio i tak dalej (gdzie już jest kosmiczny gnój z tym kto ma utrzymać trasę jak jest rozciągnięta między 2 województwami) muszą się dogadać z cenami, ale jeszcze jakimś cudem trzeba w to wciągnąć wszystkie miejskie spółki od transportu i również jakoś ustalić składową ceny tego biletu, żeby im się to opłacało, włącznie z podziałami na strefy. A teraz jako punkt bonusowy dodajemy do tego wspomniane IC, którym co prawda możesz jechać 1 stację i zapłacić za bilet 1,50 zł, ale możesz też jechać pendolińcem przez całą Polskę i zapłacić kilka stówek. W sensie... fajnie to wygląda i jestem jak najbardziej za, ale ilość roboty z tym byłaby kosmiczna i na każdym etapie trzeba by było pilnować, żeby nikt nie próbował wstawić swojego klocka pod tytułem "jak wydymać resztę".


I to nie tak, że się nie da- w Holandii od lat działa podobny system, również zarządzany przez państwo, jak jestem przykładowo w Amsterdamie, to się nie mogę nadziwić, jak to jest możliwe, że wchodzę do busa, odbijam się kartą na wejściu, odbijam się kartą na wyjściu, idę na pociąg, odbijam się na bramkach przed peronem na wejściu, odbijam się na bramkach na peronie na wyjściu, jeżdżę bez żądnych świstków, nie muszę odwalać małpy przed kanarem, bo samo wejście do środka transportu znaczy, że zapłaciłem, a na koniec dnia system jest tak zbudowany, że sprawdza, czy wszystkie twoje trasy można zoptymalizować wspólnymi rachunkami i ci robi w nocy zwrot "nadpłaty", bo przejechałeś w 1 dzień przykładowo 10x po 3€, a w nocy masz zwrot 7€, bo system ci wyliczył, że po skumulowaniu tego wszystkiego odległościowo powinieneś zapłacić tylko 23€, a nie 30. Pierwszy raz jak mi w nocy brzdęknął telefon z tym zwrotem, gdzie podany jest tylko kod transakcji, to autentycznie myślałem, że ktoś mi się włamał na konto bankowe. Z jednej strony straszne jak to działa poza tobą, ale z drugiej jesteś tam tydzień i powrót do polskiej rzeczywistości biletowej jest bolesny. I niestety, ale mam wrażenie, że u nas jeszcze sporo wody musi upłynąć, zanim dorośniemy do takich rozwiązań jako czegoś esencjonalnego, a nie kolejnej próby wydymania człowieka podwyżkami, opłatami i innymi dodatkami do rachunku.

BoJaProszePaniMamTuPrimaSorta

Komentarz usunięty przez moderatora

Oczk

@BoJaProszePaniMamTuPrimaSorta post nie ma nic wspólnego z polityką, więc proszę nie wrzucać twarzy polityków w tematy niepowiązane - ludziom to przeszkadza :d

BoJaProszePaniMamTuPrimaSorta

@Oczk Ein Reich – ein Volk – ein Ticket - jak to mówił Ozjasz Goldberg, gdy kilka lat temu PE dyskutowało o wprowadzeniu ujednoliconego biletu na całą EU.

markxvyarov

@Banan11 ciekawe jak to bedzie zrealizowane. Dla użytkowników to napewno wygodne rozwiązanie. Pytanie jak centralizacja wpłynie na finanse poszczególnych podmiotów. Mam nadzieję że środki będą uczciwie rozpowadzane zgodnie z miejscem użycia biletów.

sebie_juki

@markxvyarov odwiedzałem właśnie rodzinę w Holandii, ciotka ma przedpłacony bilet z załadowaną jakąś kwotą, i może sobie na nim jechać autobusem w dowolnym mieście, albo pociągami - karta działa i w kasownikach autobusowych i na bramkach na peron.

matips

ciotka ma przedpłacony bilet z załadowaną jakąś kwotą

To inna sytuacja - pieniądze są może i zbierane przez jakiegoś pośrednika płatności, ale każdy podmiot dostaje wynagrodzenie wg. ilości przewiezionych osób, a do tego pewnie każdy może mieć inny cennik.


To co opisuje @markxvyarov to bardziej ogólny problem z wszelkiego rodzaju abonamentami, gdy obejmują usługi świadczone przez różne podmioty. Jak podzielić wynagrodzenie między te podmioty?


  • Stawka za każdy przejazd albo kilometr? Najuczciwsze wobec usługodawcy, ale jeśli jeden z pasażerów jeździ za dużo, to pośrednik zbierający płatności dołoży do interesu. Tak działa np. MultiSport (Benefit System), ale to w zasadzie dość skomplikowana gra w szacowanie kogo dopuścić i na jakich warunkach - nieodpowiednie dla usług publicznych.

  • Podzielić pieniądze z abonamentu proporcjonalnie do użytkowników? Może mieć tendencję by dążyć do niskich wypłat - np. tak jest w Spotify. Usługodawcy mogą być niezadowoleni z tego ile pieniędzy przynosi im pojedynczy klient.

  • Płacić za istnienie pewnej usługi? Tak np. działa Netflix - tworzy materiały zlecając ich produkcję studiom w ramach budżetu jakim dysponuje. Jednak taki system skupia władzę centralnie - to menadżerowie Netflixa decydują co będą oglądać ich abonenci. Niezależny producent ma problem by dotrzeć ze swoim płatnym dziełem do konsumentów opłacających abonament dużej korporacji. W wersji transportowej to centrala decydowoałaby o kształcie połączeń w Polsce i brakowałoby miejsca na oddolną inicjatywę.


Mimo tych wad warto próbować, bo jednak celem zbiorkomu (przynajmniej tego publicznego) nie jest zarobek.

Hasti

W takim trójmieście nie można wprowadzić jednego wspólnego biletu a oni chcą cały kraj zintegrować co za bzdura....

owczareknietrzymryjski

pewnie koszt tego ogólnopolskiego systemu będzie mniejszy niż fali

Topia

P0laczki jak zwykle opóźnione...

W Szwajcarii jest coś, co się nazywa Generalabonnement (GA) i działa od przeszło 60 lat.

Jeden bilet roczny na pociągi, autobusy, tramwaje, "PKSy", a nawet niektóre wyciągi linowe i promy na CAŁY KRAJ. Płacisz raz i jeździsz wszystkim bez limitu przez cały rok.

dwaplusdwatocztery

taki ch**j jak batorego komin

we Wrocławiu jest 3 przewoznikow kolejowych

i każdy ma swoje zasady i sie zwalcza a co dopiero caly kraj, to nie Niemcy

Paranoik7

Jprd... Pracować nad rozwiązaniem Rozumiem takie rzeczy w Afryce. Wystarczy podglądnąć u sąsiadów co jest na plus co na minus i to wdrożyć.


Mieszkam w Danii i tu jest tak że masz swoją kartę jak do bankomatu i ją ładujesz kwotą w automacie, apką, gotówką w 7Eleven. Na peronach czy w busach masz dwa czytniki IND niebieski i UD pomarańczowy. Zaczynasz podróż, przykładasz kartę do czytnika IND i jedziesz, przesiadasz się znów dajesz IND przy wejściu. Kończysz podróż przykłdasz do UD i Cię nalicza.


Czy to jest skomplikowane? Niedługo określenie "sto lat za murzynami" trzeba będzie zapomnieć i zmienić na "sto lat za polakami".

Zaloguj się aby komentować