- Raz na jakiś czas, szczególnie, gdy moje posty przenikają do innych baniek informacyjnych, ktoś zarzuca mi, że nie można nazywać Polski państwem autorytarnym, pół-autorytarnym, zmieniającym się w autorytarne, państwem z erodującą demokracją i rządami prawa, ponieważ “na ulicach nie ma czołgów, a ty nie siedzisz w więzieniu, ani nie leżysz w lesie z dziurą w głowie”. Według mnie, ten pogląd wynika z potrzeby posiadania komfortu psychicznego, jaki daje poczucie, że nic specjalnego się nie dzieje. Według mnie, ten pogląd jest mylny i bardzo niebezpieczny. No bo spójrzmy na Węgry.
- Na Węgrzech nie ma masowych represji. Nikt nie wtrąca setek dziennikarzy i opozycjonistów do więzienia. Nie ma żadnych obozów pracy, węgierskiej Łubianki, ani politycznych morderstw. Zwykły Węgier może sobie napisać w internecie, że Orban to menda i nic mu się nie stanie. Z całą pewnością, nie ma też czołgów na ulicach.
- A mimo to, Orban rządzi już 13 lat i nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić, bo system, który stworzył, po prostu taką zmianę utrudnia tak bardzo, że właściwie czyni ją niemożliwą. Orban nie wtrąca do więzień dziennikarzy, bo kontroluje przygniatającą większość mediów w kraju i po prostu nie musi tego robić. Nie delegalizuje partii opozycyjnych, bo przed każdymi wyborami tak zmienia ordynację, że partie te i tak nie mają szansy wygrać. Nie wypuszcza na ulicę wojska, bo na tyle skutecznie manipuluje nastrojami społecznymi, że nie ma tego wojska na kogo wysyłać.
- Krótko mówiąc, Orban nie zachowuje się jak tyran, jakiego możemy znać z podręczników do historii, bo po prostu nie musi, gdyż osiągnął dokładnie ten sam efekt środkami mniej efektownymi. Efektem tym jest zapewnienie sobie niekontrolowanej przez nikogo władzy. Bowiem Orban jest dyktatorem. A mimo to, przez 13 lat nie oddał do nikogo ani jednego strzału.
- Wróćmy do Polski. Jestem pierwszym, który się zgodzi, że od początku rządów Partii, niektórzy z antypisu nadużywają na przykład określenia “ustrój totalitarny”. Zgodzę się również, że takie nadużycie dezawuuje ten termin i powoduje szyderczą reakcję. Ten fakt nie wyklucza się jednak z faktem, że liczne działania Partii, które - co nieustająco podkreślam - zostały wprowadzone w życie w pierwszych miesiącach jej rządów, wprost demontowały elementy demokratycznego państwa prawa i zastępowały je… no właśnie, elementami autorytarnymi. Sorry, ale jeśli prawem nie jest to, co jest zapisane w ustawach i w konstytucji, tylko to, co Naczelnikowi się uwidzi danego dnia jako prawo - to z czym my mamy niby do czynienia? Bo z pewnością nie z demokracją czy praworządnością, prawda?
- Demokratyczne państwo prawa to nie lewacki wymysł, czy fanaberia sączących latte hipsterów z dużego miasta, tylko system, który narodził się po setkach lat okropnych doświadczeń z królami, cesarzami, dyktatorami i innymi pierwszymi sekretarzami. I według mnie, podstawową cechą tego ustroju jest OGRANICZANIE władzy. Dlatego władza jest podzielona, żeby prezydent, parlament, rząd i sądy, mogły się nawzajem kontrolować i uniemożliwiać zaprowadzenie tyranii jednego człowieka lub ośrodka politycznego. Po to mamy konstytucję, by rządząca partia nie mogła sobie uchwalać dowolnego prawa. Po to mamy zagwarantowaną wolność wypowiedzi i mediów, by obywatele mogli być możliwie dobrze poinformowani o tym, co się dzieje. Po to mamy wybory, by umożliwić bezkrwawe i stabilne przekazanie władzy.
- Partia w dużej mierze wymiksowała się z wielu tych ograniczeń. Po prostu już im nie podlega. Jak Orban. I jak u Orbana, nie oddano przy tym ani jednego strzału, a na ulicy nie pojawiły się żadne czołgi.
- W Polsce nie ma w zasadzie żadnej instytucji, która ograniczałaby Partię na polu stanowionego prawa. No sorry, ale nie ma. Mieliśmy taką instytucję, nazywała się Trybunałem Konstytucyjnym i przez 25 lat działała bardzo dobrze, skutecznie ograniczając władzę kolejnych rządów. Aż przyszła Partia, która w - podkreślmy to wyraźnie - pierwszych tygodniach swoich rządów, po prostu ten Trybunał zniszczyła. Od tej pory, Prezes może sobie uchwalić dowolną ustawę, która może łamać konstytucję (teraz wartą tyle, ile papier, na którym ją spisano) w dowolnie wielu punktach - i absolutnie nic się nie stanie.
- Nie ma żadnej instytucji, która ograniczałaby Partię na płaszczyźnie karnej. Ilość spraw, które ziobrowa prokuratura umorzyła, zanim komukolwiek postawiono jakieś prawdziwe zarzuty, idzie już w setki. Aparatczyk Partii może ukraść dowolne pieniądze i złamać dowolne przepisy i póki nie wpadnie akurat w trakcie kampanii (jak wiceminister Wawrzyk), to nic mu się nie stanie.
- Wreszcie Partia nie podlega normalnej, demokratycznej procedurze wyborczej, przez którą może stracić władzę. Wybory w Polsce nie są fikcją (jak na Węgrzech), ale reguły gry są już tak nagięte, że nie ma sensu udawać, że są jeszcze uczciwe. Kilka milionów ludzi jest karmionych toporną propagandą, wydalaną przez telewizję, która de facto stanowi sztab wyborczy Partii. Kolejne kampanie wyborcze są nielegalnie finansowane z państwowych środków, co daje ogromną przewagę nad pozbawionymi takiego kanału partiami opozycyjnymi. Kodeks wyborczy został ewidentnie napisany tak, by dodać Partii kilkaset tysięcy głosów. Wreszcie przynajmniej w trakcie jednych wyborów, Partia po prostu szpiegowała platformerski sztab, a zdobyte wtedy informacje z pewnością do dziś są wykorzystywane do szantażowania i zastraszania opozycyjnych polityków.
- Mimo to, Partia zachowuje nad KO ledwie kilkuprocentową przewagę i wedle wszystkich sondaży nie ma samodzielnej większości, a wedle większości zachowuje skromną przewagę w koalicji z Konfederacją. Czy zatem można powiedzieć, że gdyby nie te wszystkie narzędzia wpływu na proces wyborczy, a także gdyby nie fakt, że Partia od ośmiu lat nie ma żadnych ograniczeń w uchwalaniu prawa oraz nie podlega żadnej kontroli karnej (czyli nie pada ofiarą własnych afer, co rujnowałoby jej słupki) Partia już dziś przegrałaby wybory? Tak. Czy zatem wychodzi na to, że Partia utrzymuje się na powierzchni dzięki całej tej palecie autorytarnych zachowań? Owszem. Zatem czy to jest demokratyczne państwo prawa? Nie.
- Ale czołgów na ulicach nie ma, podobnie jak nowej Berezy Kartuskiej. CBA nie wpadło mi jeszcze z drzwiami do domu, nikt mnie nie pobił, ani nie skazał w pokazowym procesie. Więc wiecie, może przesadzam, bo w Polsce nic się nie dzieje, nie ma żadnego reżimu.
Zupełnie jak na Węgrzech.
#jebacpis #bekazpisu #polityka #wiadomoscipolska #putinowskapolska
(Tekst nie mój, źródło: Doniesienia z putinowskiej Polski na fb)

Po prostu to nie jest sytuacja zerojedynkowa, trzeba wprowadzić więcej kategorii
Polecam książkę Spin dyktatorzy
@Wyrocznia Pamiętam jaki był krzyk kiedy Platforma przegłosowała a prezydent Komorowski podpisał zaostrzenie ustawy o zgromadzeniach publicznych. A to było zaledwie 10 lat temu. Teraz już nawet nie zauważamy jak łamane są nasze prawa.
Nie zgadzam się jednak, że "gdyby nie te wszystkie narzędzia wpływu na proces wyborczy" to PiS byłby pod progiem wyborczym. W Polsce jest 35% wyborców, którzy popierają politykę PiS, oni potrzebują tej partii bo wyraża ich poglądy. Nie byłoby PiS, głosowaliby na kogokolwiek innego, który wprawdzie ograniczy ich prawa (z których nie korzystają), ale za to rzuci im jakiś ochłap.
@Wyrocznia nie napisałeś o najważniejszym czyli o ostatnich wyborach prezydenckich, które wygrali m.in. dzięki nielegalnemu podsłuchiwaniu opozycji. Z resztą zgoda, oprócz TK. To od zawsze było prawackie upolitycznione gówno do zaorania. Takie wyroki jak delegalizacja aborcji na rozkaz Watykanu za Zolla czy usankcjonowanie dyskryminacji emerytalnej mężczyzn to były kompromitacje. xd
Zaloguj się aby komentować